Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 53

Następnego dnia

Zayn


Spojrzałem pytająco na Jamesa. Chłopak pokiwał głową.
- Okej, rozumiem. Czemu właściwie to ja dzwonię?- spytał marszcząc czoło. Westchnąłem. Czy jemu naprawdę trzeba wszystko dokładnie tłumaczyć? Nie może po prostu zrozumieć i się zamknąć?
- Ponieważ mój głos pozna.
- Nie mówiłeś, że go znasz.- zauważył.
- Bo go nie znam, ale on zna mnie.- zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie zapłacić za jego leczenie psychiatryczne. To poważnie chory chłopak. Chyba dla tego Maggie jeszcze się z nim przyjaźni. Pastwi się nad idiotą, do którego nic nie dociera. Trzeba mu wszystko tłumaczyć jak małemu dziecku. Mimo wszystko, nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi. Szatyn przycisnął aparat do ucha. Po kilkunastu sekundach chyba ktoś odebrał, bo James zaczął mówić. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłoby mnie to, gdyby ten debil mówił sam do siebie. Zacząłem żałować, że sam nie wykonałem tego telefonu. Zacząłem przysłuchiwać się rozmowie.
- Czy rozmawiam z Conorem Westem?.. Chciałbym się z panem spotkać... Mam bardzo interesujące wiadomości na temat jednego członka One Direction... To nie jest rozmowa na telefon. Wolałbym się spotkać osobiście... Gwarantuje, że moje informacje pana zadowolą... Mój udział? Hm, sądzę, że dogadamy się osobiście... Może za trzydzieści minut w parku?.. Do zobaczenia.- James rozłączył się i schował telefon do kieszeni spodni.- Będzie.- uśmiechnął się. Oboje usiedliśmy na ławce.- Wszystko możesz zawdzięczać mi.- spojrzałem na niego z poirytowaniem.
- Niczego nie będę tobie zawdzięczał.- warknąłem.- Wyobrażasz sobie zbyt wiele.
- Pogódź się z prawdą, Zayn.- zaśmiał się.- Jesteś zazdrosny, że to ja go tu sprowadziłem.
- Jeszcze nikogo tu nie sprowadziłeś, bystrzaku. Oby koleś się pospieszył, bo jeszcze ktoś mnie z tobą zobaczy.- westchnąłem.
- Gdybym mu powiedział, że mam ciekawe informacje na swój temat, pewnie byłby tu w ciągu pięciu minut.- zacząłem się śmiać.- Wiesz co on mi powiedział?- pokręciłem głową.- Że mam szczęście, bo za trzy godziny wylatuje do Francji.
- Chciał przede mną uciec.- stwierdziłem.
- Przed nami.- poprawił mnie, ale ja pokręciłem głową.
- Przede mną.
- Przed nami.- upierał się.
- Dlaczego ty jesteś taki wkurwiający?
- Mógłbym spytać ciebie o to samo.

Gdy Conor pojawił się w parku, obaj zaczęliśmy iść w jego stronę.
- Nie odzywaj się, ja mówię.- powiedziałem do Jamesa.
- Yhm.- mruknął. Conor stał do nas tyłem i rozglądał się dookoła w poszukiwaniu Jamesa.- Jestem!- zawołał gdy byliśmy dostatecznie blisko. Chłopak obrócił się i widząc mnie zaczął biec. Oczywiście nie pozwoliłem mu uciec, bo od razu ruszyłem za nim. Zatrzymanie go było najprostszą rzeczą, jaką musiałem zrobić w życiu. Pociągnąłem go za bluzkę i przycisnąłem do pobliskiego drzewa.
- Myślałeś, że nie będziesz miał żadnych konsekwencji?- warknąłem. James stanął obok mnie dokładnie nam się przyglądając.- Jeśli do cholery, nie napiszesz w tej pieprzonej gazecie, sprostowania na temat tej afery ze zdjęciem, to obiecuje, że spotkamy się jeszcze raz. Wtedy już nie będę się hamował i obije ci tą mordę. Postaram się, abyś stracił tą robotę  i nie dostał żadnej innej.- puściłem go i zrobiłem kilka kroków do tyłu. Nie mogłem już patrzeć na tego debila. Myśli, że ta intryga ujdzie mu płazem. Wykorzystał Maggie po to żeby zrobić dobry materiał.
- Nie napisze żadnego sprostowania. Napisałem prawdę. Skoro ona naopowiadała ci tych głupot, to twoja wina, że nadal z nią jesteś.- uśmiechnął się.- Ta dziewczyna jest autentyczną ździrą.- James, który jeszcze chwile temu stał obok mnie, podszedł do Conora i przywalił mu w twarz prawym sierpowym, a następnie kopnął w brzuch. Chłopak od razu się zwinął.
- Nie waż się tak o niej mówić!- warknął szatyn. Pociągnąłem go za ramie. On chciał nas tylko sprowokować i udało mu się. Musiałem jednak zapanować nad sytuacją.
- James.- szepnąłem odpychając go do tyłu.- Mam nadzieje, że doskonale zrozumiałeś moje słowa.- wysyczałem cofając się w tył, po czym obróciłem się i obaj z Jamesem ruszyliśmy w kierunku domu.

Gdy oboje weszliśmy do mojego domu, nadal gadaliśmy o całym zajściu w parku.
- Zachowaliśmy się jak jakaś mafia!- krzyknął podekscytowany. Zacząłem się z niego śmiać.- Musimy sobie kupić białe garnitury.
- Chyba czarne, frajerze.
- Czarne garnitury, okulary i czarny wóz.- nie potrafiłem się z niego nie śmiać.
- I czarny worek w bagażniku.- Niall stał w progu kuchni i wpatrywał się w nas.
- Przyprowadziłeś nowego kolegę.
- To nie jest mój kolega. To jest gang, Niall.- powiedziałem poważnym głosem na co on pokiwał głową jakby rozmawiał z idiotą.
- Jacyś alfonsi przyszli!- krzyknął blondyn, po czym zaczął się śmiać. Z salonu wyszedł Louis.
- Jeśli szukacie jakichś panienek, to my mamy jedną. Dawajcie ją tu chłopaki!- zażądał Lou śmiejąc się. Do korytarza wszedł Harry i Liam trzymający Maggie. Spiorunowałem ich wzrokiem.
- Znajdzie się miejsce w bagażniku dla czterech czarnych worków?- spytałem Jamesa.
- W sumie to będzie już piąty. Ją też tam wciśniemy.- wskazał na szatynkę.
- Nie podoba mi się ta wasza zabawa. Puszczajcie mnie!- rozłożyłem ręce i podszedłem do dziewczyny obejmując ją.
- Gdyby wparowała tu policja to byliśmy z wami.- zacząłem się śmiać.
- A co zrobiliście?- spytał Liam. Oboje z Jamesem w tym samym czasie zaczęliśmy mówić.
- Nic.
- Pobiliśmy kolesia.- spiorunowałem szatyna wzrokiem. Puściłem Maggie i szybko podszedłem do chłopaka. Objąłem go ramieniem.
- Ustalmy sobie coś. Ja będę mówił, a ty będziesz tylko kiwał głową, okej?
- Nie jestem debilem!
- O co tu chodzi? Dlaczego jesteście tu obaj? Przecież się nie cierpicie.- powiedziała Mags.
- Wyjaśnij jej.- powiedział James.
- Niczego nie będę wyjaśniał, bo przecież nic się nie stało. Wiesz co?- spojrzałem na chłopaka.- Odchodzę z gangu.
- Jak chcesz.- westchnął.
- Powiecie mi?- kontynuowała Maggie.
- Nie ma o czym mówić.- powiedziałem krótko. Gdyby ona o wszystkim się dowiedziała, pewnie byłaby na mnie zła. Lepiej oszczędzić jej wrażeń na dziś. Ruszyłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki piwo.
- Odłóż to! Mamy dzisiaj wywiad!- przypomniał mi Liam. Rzuciłem kilka przekleństw i odłożyłem butelkę na poprzednie miejsce.

~~*~~

Rozdział średniej długości i nie uważam go za nic szczególnego. :/ Moja wena wygasa. To okropne.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 52

Przy stole siedziałam obok Zayna, naprzeciwko nas siedział Alex i Lisa, a po bokach mama i Josh. Ja akurat miałam taką przyjemność siedzieć obok Josha. Zayn właśnie opowiadał o trasie. Byłam ciekawa tego co robili, ale Alex nie pozwalał mi słuchać, bo cały czas mnie rozpraszał. Ułożył palce w ''pistolet'' i udawał, że we mnie strzelił. Nie chciałam wybuchnąć śmiechem, więc tylko się uśmiechnęłam i kopnęłam go pod stołem. Alex przymknął powieki i ułożył wargi w prostą linię. Zrobił tak głupia minę, że trudno mi było powstrzymać się od śmiechu. Byłam z siebie dumna, że jednak się powstrzymałam. W tym momencie zachowywaliśmy się jak dawniej. Jedyna różnica była w tym, że nie byłam już dziesięcioletnią dziewczynką. Alex uniósł jeden palec i uderzył się kilka razu nim w czoło. Uniosłam jedna brew i spojrzałam na stół w poszukiwaniu czegokolwiek czym mogłam w niego rzucić. Nie znalazłam niczego innego oprócz serwetki, sztućców i jedzenia. Wybrałam jedna tylko serwetkę. Zwinęłam ją w kulkę i rzuciłam w Alexa. Kulka odbiła się od torsu Alexa i trafiła na talerz Lisy. Zakryłam dłonią usta by stłumić śmiech. Mimo zakrytych ust, słyszałam swój śmiech. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie mój tylko Alexa. Ja swój stłumiłam ręką. Podniosłam wzrok i napotkałam karcące spojrzenie mamy.- Co ty robisz?- spytał, uśmiechnięty Zayn. Widocznie jego także bawiła ta sytuacja. Wskazałam palcem na wujka.
- To jego wina.- rechot Alexa był tak przyjemny, że nawet poszkodowana Lisa się uśmiechała.- Przepraszam.- spojrzałam na kobietę, a później znowu kopnęłam nogi wujka.
- Ał!- krzyknął Josh.
- To były twoje nogi?!- zdziwiłam się.- Przepraszam, myślałam...
- Margaret!- karcący głos mamy przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Przepr...
- Uspokój się.- jej zirytowany głos, niestety odebrał mi całą zabawę. Wyprostowałam się i przybrałam normalny wyraz twarzy. Na dłoni, którą miałam położoną na stole, poczułam dotyk. Zayn kreślił na niej kółka swoim palcem. Chwile później splótł nasze palce ze sobą. Atmosfera znowu się rozluźniła. Mama właśnie zaczęła rozmawiać z Lisą. Alex napił się wody, a następnie odłożył szklankę na stół.
- Widziałem w gazecie twoje bardzo twarzowe zdjęcie.- uśmiechnął się złośliwie.
- Twoje niestety nigdy się tam nie znajdzie.- odgryzłam się. Wolałam już o tym zapomnieć. Josh zagadał Alexa, więc nadarzyła się okazja żeby stąd uciec. Zayn chyba myślał o tym samym, bo zaczęliśmy mówić w tym samym czasie. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam mu mówić pierwszemu.
- Sądzisz, że się obrażą jak stąd znikniemy?- powiedział ściszonym głosem.
- Nie obchodzi mnie to. Ja się nie obraziłam, gdy wparowali do domu.- Malik złapał moją dłoń i oboje wstaliśmy.
- Musimy już iść. Do zobaczenia.- Zayn machnął do niech ręką i ruszył w kierunku drzwi.
- Pa.- pisnęłam biegnąc za nim. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły, Zayn objął mnie i pocałował.
- Daj mi na chwile swój telefon.- nie wiedziałam po co mu on, ale mu go dałam. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic. Bynajmniej już nie.
- Po co ci mój telefon?
- Potrzebuje numer Jamesa.- wyjaśnił zapisując sobie go w kontaktach.
- Po co ci? Błagam tylko powiedz, że nie masz zamiaru się z nim kłócić.- westchnęłam zirytowana.
- Nie mam.- podał mi urządzenie.- Chyba kiedyś ci coś obiecałem. Może jeszcze pamiętasz?
- Chodzi ci o to, że będziesz dla niego milszy?- skinął głową.- Jakoś nie widziałam dzisiaj twojego zaangażowania.
- Przyszedł w niewłaściwej porze, wiec miałem prawo.- wzruszyłam ramionami. Gdyby chciał byłby dla niego miły, ale on zawsze wszystko wie lepiej i na każdy mój argument ma swoje wyjaśnienie. Oboje z Malikiem poszliśmy do niego. W domu był tylko Harry i Niall, którzy i tak mieli właśnie wyjść. Jak to stwierdził Harry: ''Bogowie muszą się szykować do wyjścia do klubu''. Gdy tylko to usłyszałam zaczęłam się głośno śmiać. Odpowiedziałam mu: ''Gdybyś był Bogiem, nie szedłbyś do klubu tylko do raju''. Styles dopowiedział jeszcze kilka słów i ''Bogowie'' wyszli z domu. Długo jeszcze po tym śmiałam się z jego inteligentnych stwierdzeń.

~~*~~

To chyba najgorszy rozdział. Bosz, wstyd mi, że coś takiego dodaje, ale ostatnio nie mam pomysłów co do tego bloga. Zapraszam tez na drugiego bloga. Tam rozdział jest o wiele lepszy. xD
Mam nadzieje, że wybaczycie mi, za to że coś takiego napisałam. :/

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 51

Siedziałam okrakiem na kolanach Zayna. Rękoma obejmowałam jego szyje. Patrzyłam w jego brązowe oczy. Ta chwila była wyjątkowa, ale oczywiście jakaś sprawa musiała nam ją przerwać. Wpatrywałam się w niego wyczekująco. Nie wiedziałam czy mam się bać, czy może cieszyć. Obstawiałam pierwszą opcje. Miałam w głowie podejrzenia, w które nie chciałam, a raczej nie potrafiłam uwierzyć. Tu na pewno nie chodziło o Zayna.
- O co chodzi?- szatyn przyciągnął mnie bliżej siebie. Oboje nadal na siebie patrzyliśmy.
- Dlaczego jesteś w gazecie?- spytał surowym tonem. Zmarszczyłam czoło dokładnie mu się przyglądając.
- Jestem twoją dziewczyną, więc...
- Dlaczego jesteś w gazecie, całująca się z jakimś fagasem?- warknął. Znowu go okłamałam i zawiodłam.
- To nie tak, Zayn. Poznałam go przypadkiem i spotkaliśmy się kilka razy. Myślałam, że chodzi mu tylko o znajomość, ale się rozczarowałam. Ja...
- Wierzę ci.- zapewnił mnie, całując kącik moich ust.- Zbyt bardzo mnie kochasz, żeby zrobić coś takiego.- uśmiechnął się.- Nie powiem żebym był zadowolony widząc cię w tej gazecie. Na dodatek tytuł artykułu nie był zbyt fajny. ,,Dziewczyna Zayna Malika niestała w uczuciach?''- zacytował. Zmarszczyłam czoło.
- Jestem stała w uczuciach. Gorzej z tobą.- westchnęłam. Zayn zrobił zdziwiona minę.
- Ja?
- Cóż, miałeś narzeczoną, którą podobno bardzo kochałeś.- myśl o Maliku i Lily sprawiała, że się we mnie gotowało. Gdy tylko sobie wyobrażam jak ją całuje i mówi te wszystkie słodkie słówka, to aż odechciewa mi się wszystkiego.- Porzucona ciężarna narzeczona.- prychnęłam. Szatyn zrzucił mnie z siebie, przez co wylądowałam obok niego na łóżku. Chłopak nachylił się nade mną i szybko pocałował.
- Boże, Margaret, jaka ty jesteś o mnie zazdrosna.- wyszczerzył się i znowu mnie pocałował.- Szalenie zazdrosna. Każdej dziewczynie, która stanęłaby ci na drodze wydrapałabyś oczy.- zaczęłam się śmiać z jego komentarza.
- Hmm... jakoś twojej byłej narzeczonej tego nie zrobiłam. Szkoda, że nie podsunąłeś mi tego pomysłu wcześniej.- westchnęłam.- Teraz jest mi mało przydatny.- objęłam szyje chłopaka, bliżej go do siebie przyciągając.
- Tak sądzisz?- uniósł jedną brew. Skinęłam głową, uśmiechając się do niego uroczo.
- Przecież tylko mnie kochasz.- ponownie nasze usta się złączyły. Tym razem pocałunek był dłuższy i o wiele bardziej namiętny, niż poprzedni. Jedna ręka Zayna zaczęła pieścić moje nagie udo. Podstępny kupił mi sukienkę. Gdy jego wargi zbliżyły się do mojego ucha, przeszedł mnie przyjemny dreszcz emocji.
- Chciałbym zobaczyć jaką bieliznę wybrałaś.- wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha, a później zjechał trochę niżej i zaczął zostawiać na mojej szyi swoje delikatne pocałunki. Wydałam z siebie westchnienie. Tylko Zayn potrafił sprawić, że czułam się jak w siódmym niebie. Niespodziewanie jednak nasza sielanka się skończyła. Ktoś zapukał do drzwi, a następnie bez pozwolenia wszedł do środka. Drzwi otwarły się szeroko, a w nich stanął James. Jego mina na nasz widok była mieszanka różnych uczuć. Coś pomiędzy zdezorientowaniem, wstydem i zmieszaniem.
- Um... sorry.- chłopak szybko się cofnął i zamknął za sobą drzwi.
- Puszczaj, Zayn.- chłopak z głośnym westchnieniem odsunął się na bok.
- Czy on kiedyś, choć raz, da mi powód dla którego powinienem go nie, nienawidzić?- spytał, wykrzywiając usta w grymas.
- James!- zawołałam otwierając drzwi. Dostrzegłam chłopaka na samym dole schodów, obrócił się w moją stronę i zrobił przepraszający wyraz twarzy.- Co jest?- spytałam, schodząc ze schodów. Gdy stanęłam obok niego, spojrzałam na chłopaka pytająco.
- Umm...- wyciągnął w moim kierunku rękę ze skrawkiem papieru.- Jesteś na pierwszej stronie.- powiedział ściszonym głosem.- Mówiłem ci do cholery żebyś się z nim nie spotykała, ale ty jak zwykle wiesz najlepiej.- warknął. Spojrzałam na kartkę.- Lepiej się módl żeby Zayn tego nie zobaczył.- westchnęłam.
- Czego mam nie zobaczyć?- usłyszałam głos Malika. Uniosłam do góry kawałek gazety i wskazałam na swoje zdjęcie z Conorem.
- On już wie, James.- skrzywiłam się, ale po chwili obdarowałam go szerokim uśmiechem. Liczyło się to, że przyszedł i powiedział mi coś, co pewnie w innych okolicznościach by mnie złamało.
- Wybacz, James, ale przerwałeś nam bardzo poważną rozmowę.- szatyn stanął za moimi plecami i obiema dłońmi objął moją talię, przyciągając do siebie.
- Idiota jak zwykle myśli tylko o jednym.- powiedział poirytowany James.- Czasami wydaje m...
- Lepiej nie mów czegoś, czego za chwile będziesz żałował.- Malik uśmiechnął się do niego sztucznie. Dzwonek do drzwi zadzwonił, a ja już byłam gotowa otworzyć.
- Już pójdę. To Chris.- James uniósł rękę i machnął nią na pożegnanie. Później obrócił się i wyszedł. Tak jak mówił James, przed drzwiami stał Chris. Od razu przez myśl przeszło mi wspomnienie jego miny, gdy zaproponowałam mu żeby zmienił mi fryzurę. Widać było, że naprawdę zna się na tym co robi i przede wszystkim to lubi.
- Zawsze musisz być dla niego niemiły?
- Tylko gdy jest to konieczne.- wyszczerzył się pokazując białe zęby.
- Czyli za każdym razem gdy się widzicie?- uniosłam brew.
- Czasami.- Zayn pocałował czubek mojego nosa, a później jego ręce mocniej mnie oplotły. Usłyszałam, że drzwi frontowe kolejny raz się otwierają. Ciężkie westchnienie Zayna chyba można było usłyszeć z chodnika przed domem.
- O Zayn!- zawołał wesoły głos mojej mamy. Tym razem i ja westchnęłam. Już miałam nadzieje, że spędzę z nim trochę czasu, ale widocznie nie jest nam to dane.- Josh nic nie mówił, że przyjechałeś.- zauważyła urażonym głosem. Josh wzruszył ramionami.
- Nie pytałaś.- cicho zachichotałam, widząc zrezygnowaną minę mojej rodzicielki.
- Josh ukrył to i przede mną.- mama ściągnęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku. Kolejny raz drzwi się otwarły, ale tym razem do domu wszedł Alex i Lisa. Gdyby nie fakt, że Zayn mnie obejmował, pewnie bym ich wszystkich stąd wyrzuciła. Chciałam być z nim sama, a tym czasem zjawia się cała rodzinka. Przygryzłam wnętrze policzka. Wujek spojrzał na mnie i nie krył rozbawienia. Mama z Joshem zniknęli w kuchni.
- Nie miejcie do mnie pretensji.- zachichotał.- Zostaliśmy tu zaproszeni przez Carren. Nalegała żebyśmy przyszli na rodzinny obiad z powodu przyjazdu Zayna.- zmarszczyłam czoło.
- Przecież...- przewróciłam oczami i obrażona ruszyłam do kuchni. Niech nie myśli, że ujdzie jej to płazem. Jej malutkie kłamstewka doprowadzają mnie do szału. Skrzywiłam się na widok mamy przygotowującej jedzenie. Czy ona kiedyś pogodzi się z faktem, że jestem dorosła?- Podstępna małpa.- mama zachichotała, ale nie spojrzała w moim kierunku.

~~*~~

Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale po prostu jakoś nie chce mi się ostatnio pisać. Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się już szybciej. :) Strasznie wam dziękuje za tak dużą liczbę wyświetleń i obserwatorów. :3 Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany o nowych rozdziałach to zapraszam do zakładki ''informowani''. Mam nadzieje, że nie zanudzam was zbytnio opowiadaniem. xD Powoli i tak zbliżamy się do końca.
Gdybyście chcieli przeczytać inne moje opowiadanie. Nie jest to ff, ale wydaje mi się, że opowiadanie jest o wiele, wiele razy lepsze od tego, które pisze tu. xD Pod każdym moim postem podpisuje się ''Nika'' albo ''Adminka Nika''. W albumach ze zdjęciami znajdziecie wszystkie części, które zostały opublikowane. :P Obecnie pisze tam dwa opowiadania ''Szklana maska i mroczny on'' i ''Memory''. Zapraszam do czytania. :3
I zapraszam też na blogi koleżanek. :3