Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

czwartek, 14 sierpnia 2014

Epilog

Przeczytaj notatkę pod rozdziałem!

Maggie i Zayn co roku w rocznicę ich ślubu wyjeżdżali w podróż. Zawsze to było inne miejsce. To była ich szósta rocznica, w którą postanowili polecieć do Japonii. W pierwszą rocznicę byli w Paryżu, w drugą w Rio de Janeiro, w trzecią w londyńskim szpitalu, w czwartą w jakimś małym miasteczku we Włoszech i w piątą w Grecji. Ich podróże były tylko kilku dniowe ze względu na to, że w domu czekał ich mały synek, Mike. Chłopiec miał dopiero trzy lata i był bardzo podobny do swojego ojca. Karnacje i włosy miał ciemne jak Zayn, ale oczy tak samo niebieskie jak Maggie. W ich życiu zagościł spokój. Mimo, że Zayn nadal bardzo dużą uwagę skupiał na pracy miał wystarczająco dużo czasu dla swojej rodziny, nie tej składającej się z czwórki chłopaków, lecz z małego chłopca o imieniu Mike i jego mamy. Mały Mike uwielbiany był przez swoich czterech wujków, ale on sam najbardziej lubił Nialla i Louisa. Lou snuł wyobrażenia o przyszłej karierze piłkarskiej małego chłopca, który zawsze bardzo się śmiał, gdy Louis opowiadał mu z zapałem o piłce nożnej. Margaret i Zayn właśnie tak wyobrażali sobie wspólne życie. Zayn nie był jedynym żonatym członkiem zespołu. Również Liam i Harry byli już ustatkowani. Alex ożenił się z Lisą, a James nadal był z Chrisem.

~~*~~

To już niestety koniec. Nie jestem zadowolona z epilogu, ale rzadko kiedy jestem w ogóle zadowolona.
Mam nadzieję, że przynajmniej każdy pod tym rozdziałem zostawi ostatni komentarz. :)
Bardzo wam dziękuje za to, że byliście do końca. xx


O nowym blogu:

Dobrą wiadomością jest to, że powstał już nowy blog, ale bardzo mało na nim jest. Historia będzie różniła się od tej, ale to chyba dobrze. :P Zresztą sami zobaczycie. Opowiadanie będzie się nazywało ''Escape''. Na blogu są już bohaterowie. Jeśli chcecie możecie dodawać się do obserwowanych i informowanych. Nie wiem kiedy blog ruszy, ale niedługo. :P Jak na razie musi powstać jakiś szablon albo nagłówek na bloga zanim zacznę pisać. :3 Mam nadzieje, że cierpliwie poczekacie. xD
http://escape-fan-fiction.blogspot.com

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 55

Następnego dnia

Z braku zajęć poszłam do Jamesa. Chłopaki byli zajęci, więc postanowiłam spotkać się z przyjacielem. Miałam wrażeniem, że wszystko z powrotem zaczyna się układać. Mimo małego wybryku Zayna i Jamesa wszystko było w porządku. Była Zayna wreszcie się od niego odczepiła i właściwie wreszcie zyskaliśmy spokój. Nawet moje mama nie miała już do nas żadnych pretensji. Wszystko chyba naprawdę zaczęło się układać. Ja i Zayn wreszcie mogliśmy skupić się na sobie, a nie na wszystkich przeszkodach. Dzięki temu byłam o wiele szczęśliwsza, zresztą nie tylko ja, bo Malik również. Gdy doszłam pod dom przyjaciela zobaczyłam coś szokującego. James stał przed drzwiami z Chrisem. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Chris trzymał rękę na jego policzku i całował w usta. Czy oni...? Zamrugałam kilkakrotnie. Oni na prawdę się całowali. Chris odsunął się od szatyna i szybko zszedł ze schodów. Gdy James napotkał mój zszokowany wzrok delikatnie się zarumienił. Szybkim krokiem do niego podeszłam. Chłopak bez słowa wszedł do środka, a ja zaraz za nim.
- Czy wy...?
- Yhm.- mruknął pod nosem.
- Dlaczego mi nigdy nie powiedziałeś?- oburzyłam się. Chłopak wzruszył ramionami.
- Nigdy nie było okazji. Poza tym miałem do ciebie biec i powiedzieć, że jestem gejem?- westchnął zirytowany.
- Przecież się przyjaźnimy.- gdy szatyn obrócił się i na mnie spojrzał cała moja złość znikła.- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.- uśmiechnęłam się. Nigdy nie przypuszczałabym, że James może być homoseksualistą. Z drugiej strony nie pamiętam żeby mój przyjaciel kiedykolwiek miał dziewczynę. Nigdy nawet nie słyszałam żeby jakaś mu się podobała.
- Nie mów o tym Zaynowi.- skinęłam głową. Mężczyźni są mniej tolerancyjni niż kobiety. Sądzę, że Malika bardzo by ucieszyła ta nowina. Nie byłby już tak zazdrosny, bo tym bardziej nie miałby do tego powodu. Ale skoro James nie chce żeby Zayn o tym wiedział to uszanuje jego decyzje. Zresztą niedługo pewnie sam się o tym dowie, ponieważ zbytnio się z tym nie kryje.

Oczami Zayn'a

Gdy Maggie wsiadła do mojego samochodu, pocałowała mnie na przywitanie i zapięła pas. Nie było jej ze mną zaledwie kilka godzin, a ja już zdążyłem się za nią stęsknić. Uwielbiałem tą uroczą dziewczynę.
- Co u Jamesa?- spytałem uśmiechając się. Zbytnio mnie to nie interesowało, ale skoro już u niego była to może wydarzyło się w jego życiu coś interesującego, w co szczerze wątpię.
- Nic szczególnego. Gdzie jedziemy?- spytała zaciekawiona.
- Na obiad.

- Gdy mówiłeś, że zabierasz mnie na obiad myślałam, że mówisz o restauracji, a nie o moim domu.- zachichotała wchodząc do środka.
- Cóż, twoja mama gotuje lepiej.- Gdy weszliśmy do środka od razu przywitał nas mój ojciec. Przytulił Maggie i szepnął jej coś do ucha, na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Wreszcie wszystko zaczęło się układać.

Oczami Maggie

Zajrzałam do salonu i się roześmiałam.
- Alex, widzę, że obiadki mojej mamy przypadły ci do gustu.
- Właściwie to przyszedłem z zupełnie innym zamiarem.- uśmiechnął się.- Oświadczyłem się Lisie.- otworzyłam szerzej oczy. Czy to ten sam Alex, który jeszcze niedawno toczył ze mną wojnę przy obiedzie? Spojrzałam na Zayna, który stał obok mnie i trzymał moją dłoń. Gdy dostrzegł, że na niego patrze mocniej ją ścisnął. Też był zdziwiony tą nowiną, ale zdecydowanie mniej niż ja. W moich oczach Alex był zupełnie inną osobą niż dla na przykład Zayna. Dla mnie wujek zawsze był dużym dzieckiem, które nigdy nie dorośnie. A jednak się oświadczył.
- Gratulacje.- uśmiechnęłam się słabo.- Cieszę się.
- Właściwie to gdzie Lisa? Czemu nie przyszliście razem?- zapytał Josh, który akurat wszedł do salonu.
- Poszła do przyjaciółki. Chyba stresowała się wizytą u was.- zaśmiał się. Hmm... Lisa. Ona zupełnie do niego nie pasuje. Jest taka zwyczajna. Czemu dzisiaj dowiaduje się tak ciekawych nowin na temat swoich najbliższych? Najpierw James, a teraz mój wujek. Dobrze, że przynajmniej to miłe nowiny. Wszystko naprawdę zaczęło być okej.

~~*~~

Mam dla was złą wiadomość. Kończę tego bloga. Niedługo napisze epilog. Nie wiem czy w najbliższym czasie będę pisała jeszcze jakieś fan fiction. Jak na razie będę pisała tylko to z Martą. Jak będę miała jakiś pomysł to może założę jeszcze jakiegoś bloga. Gdy tak się stanie to na pewno poinformuje informowanych z tt i pewnie napisze na swoim asku i blogach. :) Błagam tylko nie wkurzajcie się na mnie z tego powodu, ale niestety męczę się pisząc to opowiadanie. Wiedzcie, że zawsze was uwielbiałam jako czytelników. :*
Życzę wam udanych wakacji. xx

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 54

Zayn

Maggie została sama w domu, a my pojechaliśmy na wywiad. Miałem nadzieje, że szybko się z tym uporamy. Dopiero co wróciliśmy, a mamy kolejne obowiązki. Chciałbym spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną, co chyba nikogo nie powinno dziwić. Chłopaki pewnie też chcieliby trochę odpocząć.
- Piszecie piosenki na kolejną płytę?- spytała kobieta w czerwonej sukience.
- Teraz po trasie mamy więcej na to czasu.- przyznał Liam.
- W sumie napisaliśmy już kilka nowych piosenek, ale jest ich niewiele.- wtrąciłem.
- Kiedy wypada kolejna trasa?- zapytał mężczyzna w okularach.
- Umm... sami jeszcze nie wiemy.- odpowiedział Louis.
- To pytanie jest skierowane do tego tam.- Harry wskazał palcem na Paula, który się do niego uśmiechnął.
- Ostatnio w jednej gazecie było dość głośno o twoim związku Zayn.- ponownie odezwała się kobieta w czerwieni. Uśmiechnąłem się, chociaż to nie było do końca szczere. Spojrzałem na swoje palce, jakbym szukał w nich odpowiedzi na jej słowa. Westchnąłem i ponownie na nią spojrzałem.
- To tylko nieprawdziwe plotki.- wyjaśniłem po chwili.- Wolałbym nie rozmawiać o swoich prywatnych sprawach.- mój głos zabrzmiał niemiło chociaż tego nie zamierzałem. Na szczęście reporterzy rzucili się teraz na chłopaków.
- Czy to prawda, że podczas trasy koncertowej, poznałeś wyjątkową dziewczynę, Harry?- spojrzałem na Loczka. Chłopak wyszczerzył się i od razu odpowiedział.
- Wcale nie była wyjątkowa.- Niall zachichotał pod nosem. Kopnąłem Harryego pod stołem. Znowu wyjdzie na kobieciarza, którym przecież nie jest. Próbuje być śmieszny, ale oni źle to odbierają.- Była wspaniała.

Od razu po wywiadzie pojechaliśmy do domu. Paul oznajmił nam, że mamy tydzień wolnego. Trzeba to jakoś porządnie wykorzystać. Obaj z Harrym weszliśmy do domu ostatni.
- Idziemy do klubu!- krzyknął Styles, gdy przekroczyliśmy próg domu.
- Harry idzie do klubu! Uciekajcie dziewczyny!- krzyknąłem śmiejąc się. Hazz stanął w miejscu i zaczął mi się przyglądać.
- Wiem, że na mnie lecisz, Zayn, ale przykro mi, wole kobiety. Chociaż poczekaj.- loczek podszedł do mnie i zajrzał mi pod koszulkę, na co ja szybko odskoczyłem obejmując się rękami.
- Zboczeniec chciał się do mnie dobrać!- krzyknąłem udając urazę.
- Ja?! A kto mnie podrywał na wywiadzie? Mam ci przypomnieć co działo się pod stołem?- uniósł jedną brew śmiejąc się.- Dotykałeś mnie!
- Kopnąłem, żebyś się za bardzo nie pogrążył!
- Co nie znaczy, że mnie nie dotknąłeś.

Maggie

Harry i Zayn weszli do salonu. Liam właśnie opowiadał mi jak było na ty ich wywiadzie. Harry szybkim krokiem za mną stanął, objął mnie w tali i położył swoją głowę na moim ramieniu. Jego ręce mocno mnie do niego przyciągnęły, więc plecami dotykałam jego torsu.
- Maggie, on woli chłopców, więc teraz możemy być razem.- powiedział Styles. Jego brązowe loki łaskotały mój policzek.
- Mhm... Harry nie wciągaj mnie w wasze wygłupy, bo aktualnie nie mam na to ochoty.- ściągnęłam jego dłonie z mojej tali i usiadłam na kanapie obok Louisa, który od razu objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. To było miłe z jego strony. Długo mi jednak dane nie było obok niego siedzieć, bo Zayn stanął przede mną i podniósł mnie z kanapy. Od razu oplotłam go nogami, bo nie chciałam spaść na ziemie.
- Zayn puszczaj.- westchnęłam. On jednak nie miał takiego zamiaru. Zamiast tego ruszył w kierunku otwartych drzwi tarasu. Gdy znaleźliśmy się obok krzeseł i stołu, Zayn dopiero wtedy mnie postawił na ziemi. Usiadł na drewnianym krześle ogrodowym i położył swoje dłonie na mojej tali, przyciągając mnie do siebie, powodując, że usiadłam na jego kolanach. Przytulił mnie mocno do siebie.
- Co jest?- spytał od razu.
- Nic...
- Nie kłam. Przecież widzę.- powiedział z pretensjami w głosie. Przez dłuższą chwile się nie odzywałam, ale w końcu jednak zmieniłam zdanie.
- Jestem zła, bo nie chcesz mi powiedzieć, co robiłeś z Jamesem.
- Ty nadal o tym. Przecież mówiłem, że nic.- złączyłam usta w cienką linię.
- Jasne.- wstałam z jego kolan i ruszyłam kierunku drzwi.
- Zaczekaj!- zawołał. Zatrzymałam się w miejscu. Wiedziałam, że zmieni zdanie. Obróciłam się, a szatyn stał już za mną.- Poszedłem z Jamesem do parku i umówiliśmy się z Conorem. Powiedziałem mu, żeby napisał sprostowanie w gazecie. Trochę się posprzeczaliśmy. Obraził ciebie i James mu za to przywalił. No i to tyle.
- Oszaleliście do cholery?!- warknęłam.- Po co to zrobiliście?!- spojrzałam na niego z wyrzutem. Chłopak położył obie dłonie na moich policzkach.
- Co dotyczy ciebie, dotyczy i mnie.- powiedział muskając moje usta.- Poza tym należało się mu. Nie chciałem ci o tym mówić, bo wiedziałem, że się wkurzysz.- westchnął. Miał racje, wkurzyłam się, ale to nie oznacza, że powinien to przede mną ukrywać. Powinnam o ty wiedzieć. Sama nie ukrywałam przed nim faktu, że Conor mnie pocałował.

~~*~~

Niedługo wyjeżdżam (prawdopodobnie), więc przygotujcie się na to, że długo mogę nie dodawać, ale jak coś to napisze na blogu informacje, więc się nie martwcie. xD Rozdział jest okropny, ale nie będę po raz kolejny narzekała. xD
Udanych wakacji, kochani. xx

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 53

Następnego dnia

Zayn


Spojrzałem pytająco na Jamesa. Chłopak pokiwał głową.
- Okej, rozumiem. Czemu właściwie to ja dzwonię?- spytał marszcząc czoło. Westchnąłem. Czy jemu naprawdę trzeba wszystko dokładnie tłumaczyć? Nie może po prostu zrozumieć i się zamknąć?
- Ponieważ mój głos pozna.
- Nie mówiłeś, że go znasz.- zauważył.
- Bo go nie znam, ale on zna mnie.- zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie zapłacić za jego leczenie psychiatryczne. To poważnie chory chłopak. Chyba dla tego Maggie jeszcze się z nim przyjaźni. Pastwi się nad idiotą, do którego nic nie dociera. Trzeba mu wszystko tłumaczyć jak małemu dziecku. Mimo wszystko, nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi. Szatyn przycisnął aparat do ucha. Po kilkunastu sekundach chyba ktoś odebrał, bo James zaczął mówić. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłoby mnie to, gdyby ten debil mówił sam do siebie. Zacząłem żałować, że sam nie wykonałem tego telefonu. Zacząłem przysłuchiwać się rozmowie.
- Czy rozmawiam z Conorem Westem?.. Chciałbym się z panem spotkać... Mam bardzo interesujące wiadomości na temat jednego członka One Direction... To nie jest rozmowa na telefon. Wolałbym się spotkać osobiście... Gwarantuje, że moje informacje pana zadowolą... Mój udział? Hm, sądzę, że dogadamy się osobiście... Może za trzydzieści minut w parku?.. Do zobaczenia.- James rozłączył się i schował telefon do kieszeni spodni.- Będzie.- uśmiechnął się. Oboje usiedliśmy na ławce.- Wszystko możesz zawdzięczać mi.- spojrzałem na niego z poirytowaniem.
- Niczego nie będę tobie zawdzięczał.- warknąłem.- Wyobrażasz sobie zbyt wiele.
- Pogódź się z prawdą, Zayn.- zaśmiał się.- Jesteś zazdrosny, że to ja go tu sprowadziłem.
- Jeszcze nikogo tu nie sprowadziłeś, bystrzaku. Oby koleś się pospieszył, bo jeszcze ktoś mnie z tobą zobaczy.- westchnąłem.
- Gdybym mu powiedział, że mam ciekawe informacje na swój temat, pewnie byłby tu w ciągu pięciu minut.- zacząłem się śmiać.- Wiesz co on mi powiedział?- pokręciłem głową.- Że mam szczęście, bo za trzy godziny wylatuje do Francji.
- Chciał przede mną uciec.- stwierdziłem.
- Przed nami.- poprawił mnie, ale ja pokręciłem głową.
- Przede mną.
- Przed nami.- upierał się.
- Dlaczego ty jesteś taki wkurwiający?
- Mógłbym spytać ciebie o to samo.

Gdy Conor pojawił się w parku, obaj zaczęliśmy iść w jego stronę.
- Nie odzywaj się, ja mówię.- powiedziałem do Jamesa.
- Yhm.- mruknął. Conor stał do nas tyłem i rozglądał się dookoła w poszukiwaniu Jamesa.- Jestem!- zawołał gdy byliśmy dostatecznie blisko. Chłopak obrócił się i widząc mnie zaczął biec. Oczywiście nie pozwoliłem mu uciec, bo od razu ruszyłem za nim. Zatrzymanie go było najprostszą rzeczą, jaką musiałem zrobić w życiu. Pociągnąłem go za bluzkę i przycisnąłem do pobliskiego drzewa.
- Myślałeś, że nie będziesz miał żadnych konsekwencji?- warknąłem. James stanął obok mnie dokładnie nam się przyglądając.- Jeśli do cholery, nie napiszesz w tej pieprzonej gazecie, sprostowania na temat tej afery ze zdjęciem, to obiecuje, że spotkamy się jeszcze raz. Wtedy już nie będę się hamował i obije ci tą mordę. Postaram się, abyś stracił tą robotę  i nie dostał żadnej innej.- puściłem go i zrobiłem kilka kroków do tyłu. Nie mogłem już patrzeć na tego debila. Myśli, że ta intryga ujdzie mu płazem. Wykorzystał Maggie po to żeby zrobić dobry materiał.
- Nie napisze żadnego sprostowania. Napisałem prawdę. Skoro ona naopowiadała ci tych głupot, to twoja wina, że nadal z nią jesteś.- uśmiechnął się.- Ta dziewczyna jest autentyczną ździrą.- James, który jeszcze chwile temu stał obok mnie, podszedł do Conora i przywalił mu w twarz prawym sierpowym, a następnie kopnął w brzuch. Chłopak od razu się zwinął.
- Nie waż się tak o niej mówić!- warknął szatyn. Pociągnąłem go za ramie. On chciał nas tylko sprowokować i udało mu się. Musiałem jednak zapanować nad sytuacją.
- James.- szepnąłem odpychając go do tyłu.- Mam nadzieje, że doskonale zrozumiałeś moje słowa.- wysyczałem cofając się w tył, po czym obróciłem się i obaj z Jamesem ruszyliśmy w kierunku domu.

Gdy oboje weszliśmy do mojego domu, nadal gadaliśmy o całym zajściu w parku.
- Zachowaliśmy się jak jakaś mafia!- krzyknął podekscytowany. Zacząłem się z niego śmiać.- Musimy sobie kupić białe garnitury.
- Chyba czarne, frajerze.
- Czarne garnitury, okulary i czarny wóz.- nie potrafiłem się z niego nie śmiać.
- I czarny worek w bagażniku.- Niall stał w progu kuchni i wpatrywał się w nas.
- Przyprowadziłeś nowego kolegę.
- To nie jest mój kolega. To jest gang, Niall.- powiedziałem poważnym głosem na co on pokiwał głową jakby rozmawiał z idiotą.
- Jacyś alfonsi przyszli!- krzyknął blondyn, po czym zaczął się śmiać. Z salonu wyszedł Louis.
- Jeśli szukacie jakichś panienek, to my mamy jedną. Dawajcie ją tu chłopaki!- zażądał Lou śmiejąc się. Do korytarza wszedł Harry i Liam trzymający Maggie. Spiorunowałem ich wzrokiem.
- Znajdzie się miejsce w bagażniku dla czterech czarnych worków?- spytałem Jamesa.
- W sumie to będzie już piąty. Ją też tam wciśniemy.- wskazał na szatynkę.
- Nie podoba mi się ta wasza zabawa. Puszczajcie mnie!- rozłożyłem ręce i podszedłem do dziewczyny obejmując ją.
- Gdyby wparowała tu policja to byliśmy z wami.- zacząłem się śmiać.
- A co zrobiliście?- spytał Liam. Oboje z Jamesem w tym samym czasie zaczęliśmy mówić.
- Nic.
- Pobiliśmy kolesia.- spiorunowałem szatyna wzrokiem. Puściłem Maggie i szybko podszedłem do chłopaka. Objąłem go ramieniem.
- Ustalmy sobie coś. Ja będę mówił, a ty będziesz tylko kiwał głową, okej?
- Nie jestem debilem!
- O co tu chodzi? Dlaczego jesteście tu obaj? Przecież się nie cierpicie.- powiedziała Mags.
- Wyjaśnij jej.- powiedział James.
- Niczego nie będę wyjaśniał, bo przecież nic się nie stało. Wiesz co?- spojrzałem na chłopaka.- Odchodzę z gangu.
- Jak chcesz.- westchnął.
- Powiecie mi?- kontynuowała Maggie.
- Nie ma o czym mówić.- powiedziałem krótko. Gdyby ona o wszystkim się dowiedziała, pewnie byłaby na mnie zła. Lepiej oszczędzić jej wrażeń na dziś. Ruszyłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki piwo.
- Odłóż to! Mamy dzisiaj wywiad!- przypomniał mi Liam. Rzuciłem kilka przekleństw i odłożyłem butelkę na poprzednie miejsce.

~~*~~

Rozdział średniej długości i nie uważam go za nic szczególnego. :/ Moja wena wygasa. To okropne.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 52

Przy stole siedziałam obok Zayna, naprzeciwko nas siedział Alex i Lisa, a po bokach mama i Josh. Ja akurat miałam taką przyjemność siedzieć obok Josha. Zayn właśnie opowiadał o trasie. Byłam ciekawa tego co robili, ale Alex nie pozwalał mi słuchać, bo cały czas mnie rozpraszał. Ułożył palce w ''pistolet'' i udawał, że we mnie strzelił. Nie chciałam wybuchnąć śmiechem, więc tylko się uśmiechnęłam i kopnęłam go pod stołem. Alex przymknął powieki i ułożył wargi w prostą linię. Zrobił tak głupia minę, że trudno mi było powstrzymać się od śmiechu. Byłam z siebie dumna, że jednak się powstrzymałam. W tym momencie zachowywaliśmy się jak dawniej. Jedyna różnica była w tym, że nie byłam już dziesięcioletnią dziewczynką. Alex uniósł jeden palec i uderzył się kilka razu nim w czoło. Uniosłam jedna brew i spojrzałam na stół w poszukiwaniu czegokolwiek czym mogłam w niego rzucić. Nie znalazłam niczego innego oprócz serwetki, sztućców i jedzenia. Wybrałam jedna tylko serwetkę. Zwinęłam ją w kulkę i rzuciłam w Alexa. Kulka odbiła się od torsu Alexa i trafiła na talerz Lisy. Zakryłam dłonią usta by stłumić śmiech. Mimo zakrytych ust, słyszałam swój śmiech. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie mój tylko Alexa. Ja swój stłumiłam ręką. Podniosłam wzrok i napotkałam karcące spojrzenie mamy.- Co ty robisz?- spytał, uśmiechnięty Zayn. Widocznie jego także bawiła ta sytuacja. Wskazałam palcem na wujka.
- To jego wina.- rechot Alexa był tak przyjemny, że nawet poszkodowana Lisa się uśmiechała.- Przepraszam.- spojrzałam na kobietę, a później znowu kopnęłam nogi wujka.
- Ał!- krzyknął Josh.
- To były twoje nogi?!- zdziwiłam się.- Przepraszam, myślałam...
- Margaret!- karcący głos mamy przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Przepr...
- Uspokój się.- jej zirytowany głos, niestety odebrał mi całą zabawę. Wyprostowałam się i przybrałam normalny wyraz twarzy. Na dłoni, którą miałam położoną na stole, poczułam dotyk. Zayn kreślił na niej kółka swoim palcem. Chwile później splótł nasze palce ze sobą. Atmosfera znowu się rozluźniła. Mama właśnie zaczęła rozmawiać z Lisą. Alex napił się wody, a następnie odłożył szklankę na stół.
- Widziałem w gazecie twoje bardzo twarzowe zdjęcie.- uśmiechnął się złośliwie.
- Twoje niestety nigdy się tam nie znajdzie.- odgryzłam się. Wolałam już o tym zapomnieć. Josh zagadał Alexa, więc nadarzyła się okazja żeby stąd uciec. Zayn chyba myślał o tym samym, bo zaczęliśmy mówić w tym samym czasie. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam mu mówić pierwszemu.
- Sądzisz, że się obrażą jak stąd znikniemy?- powiedział ściszonym głosem.
- Nie obchodzi mnie to. Ja się nie obraziłam, gdy wparowali do domu.- Malik złapał moją dłoń i oboje wstaliśmy.
- Musimy już iść. Do zobaczenia.- Zayn machnął do niech ręką i ruszył w kierunku drzwi.
- Pa.- pisnęłam biegnąc za nim. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły, Zayn objął mnie i pocałował.
- Daj mi na chwile swój telefon.- nie wiedziałam po co mu on, ale mu go dałam. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic. Bynajmniej już nie.
- Po co ci mój telefon?
- Potrzebuje numer Jamesa.- wyjaśnił zapisując sobie go w kontaktach.
- Po co ci? Błagam tylko powiedz, że nie masz zamiaru się z nim kłócić.- westchnęłam zirytowana.
- Nie mam.- podał mi urządzenie.- Chyba kiedyś ci coś obiecałem. Może jeszcze pamiętasz?
- Chodzi ci o to, że będziesz dla niego milszy?- skinął głową.- Jakoś nie widziałam dzisiaj twojego zaangażowania.
- Przyszedł w niewłaściwej porze, wiec miałem prawo.- wzruszyłam ramionami. Gdyby chciał byłby dla niego miły, ale on zawsze wszystko wie lepiej i na każdy mój argument ma swoje wyjaśnienie. Oboje z Malikiem poszliśmy do niego. W domu był tylko Harry i Niall, którzy i tak mieli właśnie wyjść. Jak to stwierdził Harry: ''Bogowie muszą się szykować do wyjścia do klubu''. Gdy tylko to usłyszałam zaczęłam się głośno śmiać. Odpowiedziałam mu: ''Gdybyś był Bogiem, nie szedłbyś do klubu tylko do raju''. Styles dopowiedział jeszcze kilka słów i ''Bogowie'' wyszli z domu. Długo jeszcze po tym śmiałam się z jego inteligentnych stwierdzeń.

~~*~~

To chyba najgorszy rozdział. Bosz, wstyd mi, że coś takiego dodaje, ale ostatnio nie mam pomysłów co do tego bloga. Zapraszam tez na drugiego bloga. Tam rozdział jest o wiele lepszy. xD
Mam nadzieje, że wybaczycie mi, za to że coś takiego napisałam. :/

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 51

Siedziałam okrakiem na kolanach Zayna. Rękoma obejmowałam jego szyje. Patrzyłam w jego brązowe oczy. Ta chwila była wyjątkowa, ale oczywiście jakaś sprawa musiała nam ją przerwać. Wpatrywałam się w niego wyczekująco. Nie wiedziałam czy mam się bać, czy może cieszyć. Obstawiałam pierwszą opcje. Miałam w głowie podejrzenia, w które nie chciałam, a raczej nie potrafiłam uwierzyć. Tu na pewno nie chodziło o Zayna.
- O co chodzi?- szatyn przyciągnął mnie bliżej siebie. Oboje nadal na siebie patrzyliśmy.
- Dlaczego jesteś w gazecie?- spytał surowym tonem. Zmarszczyłam czoło dokładnie mu się przyglądając.
- Jestem twoją dziewczyną, więc...
- Dlaczego jesteś w gazecie, całująca się z jakimś fagasem?- warknął. Znowu go okłamałam i zawiodłam.
- To nie tak, Zayn. Poznałam go przypadkiem i spotkaliśmy się kilka razy. Myślałam, że chodzi mu tylko o znajomość, ale się rozczarowałam. Ja...
- Wierzę ci.- zapewnił mnie, całując kącik moich ust.- Zbyt bardzo mnie kochasz, żeby zrobić coś takiego.- uśmiechnął się.- Nie powiem żebym był zadowolony widząc cię w tej gazecie. Na dodatek tytuł artykułu nie był zbyt fajny. ,,Dziewczyna Zayna Malika niestała w uczuciach?''- zacytował. Zmarszczyłam czoło.
- Jestem stała w uczuciach. Gorzej z tobą.- westchnęłam. Zayn zrobił zdziwiona minę.
- Ja?
- Cóż, miałeś narzeczoną, którą podobno bardzo kochałeś.- myśl o Maliku i Lily sprawiała, że się we mnie gotowało. Gdy tylko sobie wyobrażam jak ją całuje i mówi te wszystkie słodkie słówka, to aż odechciewa mi się wszystkiego.- Porzucona ciężarna narzeczona.- prychnęłam. Szatyn zrzucił mnie z siebie, przez co wylądowałam obok niego na łóżku. Chłopak nachylił się nade mną i szybko pocałował.
- Boże, Margaret, jaka ty jesteś o mnie zazdrosna.- wyszczerzył się i znowu mnie pocałował.- Szalenie zazdrosna. Każdej dziewczynie, która stanęłaby ci na drodze wydrapałabyś oczy.- zaczęłam się śmiać z jego komentarza.
- Hmm... jakoś twojej byłej narzeczonej tego nie zrobiłam. Szkoda, że nie podsunąłeś mi tego pomysłu wcześniej.- westchnęłam.- Teraz jest mi mało przydatny.- objęłam szyje chłopaka, bliżej go do siebie przyciągając.
- Tak sądzisz?- uniósł jedną brew. Skinęłam głową, uśmiechając się do niego uroczo.
- Przecież tylko mnie kochasz.- ponownie nasze usta się złączyły. Tym razem pocałunek był dłuższy i o wiele bardziej namiętny, niż poprzedni. Jedna ręka Zayna zaczęła pieścić moje nagie udo. Podstępny kupił mi sukienkę. Gdy jego wargi zbliżyły się do mojego ucha, przeszedł mnie przyjemny dreszcz emocji.
- Chciałbym zobaczyć jaką bieliznę wybrałaś.- wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha, a później zjechał trochę niżej i zaczął zostawiać na mojej szyi swoje delikatne pocałunki. Wydałam z siebie westchnienie. Tylko Zayn potrafił sprawić, że czułam się jak w siódmym niebie. Niespodziewanie jednak nasza sielanka się skończyła. Ktoś zapukał do drzwi, a następnie bez pozwolenia wszedł do środka. Drzwi otwarły się szeroko, a w nich stanął James. Jego mina na nasz widok była mieszanka różnych uczuć. Coś pomiędzy zdezorientowaniem, wstydem i zmieszaniem.
- Um... sorry.- chłopak szybko się cofnął i zamknął za sobą drzwi.
- Puszczaj, Zayn.- chłopak z głośnym westchnieniem odsunął się na bok.
- Czy on kiedyś, choć raz, da mi powód dla którego powinienem go nie, nienawidzić?- spytał, wykrzywiając usta w grymas.
- James!- zawołałam otwierając drzwi. Dostrzegłam chłopaka na samym dole schodów, obrócił się w moją stronę i zrobił przepraszający wyraz twarzy.- Co jest?- spytałam, schodząc ze schodów. Gdy stanęłam obok niego, spojrzałam na chłopaka pytająco.
- Umm...- wyciągnął w moim kierunku rękę ze skrawkiem papieru.- Jesteś na pierwszej stronie.- powiedział ściszonym głosem.- Mówiłem ci do cholery żebyś się z nim nie spotykała, ale ty jak zwykle wiesz najlepiej.- warknął. Spojrzałam na kartkę.- Lepiej się módl żeby Zayn tego nie zobaczył.- westchnęłam.
- Czego mam nie zobaczyć?- usłyszałam głos Malika. Uniosłam do góry kawałek gazety i wskazałam na swoje zdjęcie z Conorem.
- On już wie, James.- skrzywiłam się, ale po chwili obdarowałam go szerokim uśmiechem. Liczyło się to, że przyszedł i powiedział mi coś, co pewnie w innych okolicznościach by mnie złamało.
- Wybacz, James, ale przerwałeś nam bardzo poważną rozmowę.- szatyn stanął za moimi plecami i obiema dłońmi objął moją talię, przyciągając do siebie.
- Idiota jak zwykle myśli tylko o jednym.- powiedział poirytowany James.- Czasami wydaje m...
- Lepiej nie mów czegoś, czego za chwile będziesz żałował.- Malik uśmiechnął się do niego sztucznie. Dzwonek do drzwi zadzwonił, a ja już byłam gotowa otworzyć.
- Już pójdę. To Chris.- James uniósł rękę i machnął nią na pożegnanie. Później obrócił się i wyszedł. Tak jak mówił James, przed drzwiami stał Chris. Od razu przez myśl przeszło mi wspomnienie jego miny, gdy zaproponowałam mu żeby zmienił mi fryzurę. Widać było, że naprawdę zna się na tym co robi i przede wszystkim to lubi.
- Zawsze musisz być dla niego niemiły?
- Tylko gdy jest to konieczne.- wyszczerzył się pokazując białe zęby.
- Czyli za każdym razem gdy się widzicie?- uniosłam brew.
- Czasami.- Zayn pocałował czubek mojego nosa, a później jego ręce mocniej mnie oplotły. Usłyszałam, że drzwi frontowe kolejny raz się otwierają. Ciężkie westchnienie Zayna chyba można było usłyszeć z chodnika przed domem.
- O Zayn!- zawołał wesoły głos mojej mamy. Tym razem i ja westchnęłam. Już miałam nadzieje, że spędzę z nim trochę czasu, ale widocznie nie jest nam to dane.- Josh nic nie mówił, że przyjechałeś.- zauważyła urażonym głosem. Josh wzruszył ramionami.
- Nie pytałaś.- cicho zachichotałam, widząc zrezygnowaną minę mojej rodzicielki.
- Josh ukrył to i przede mną.- mama ściągnęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku. Kolejny raz drzwi się otwarły, ale tym razem do domu wszedł Alex i Lisa. Gdyby nie fakt, że Zayn mnie obejmował, pewnie bym ich wszystkich stąd wyrzuciła. Chciałam być z nim sama, a tym czasem zjawia się cała rodzinka. Przygryzłam wnętrze policzka. Wujek spojrzał na mnie i nie krył rozbawienia. Mama z Joshem zniknęli w kuchni.
- Nie miejcie do mnie pretensji.- zachichotał.- Zostaliśmy tu zaproszeni przez Carren. Nalegała żebyśmy przyszli na rodzinny obiad z powodu przyjazdu Zayna.- zmarszczyłam czoło.
- Przecież...- przewróciłam oczami i obrażona ruszyłam do kuchni. Niech nie myśli, że ujdzie jej to płazem. Jej malutkie kłamstewka doprowadzają mnie do szału. Skrzywiłam się na widok mamy przygotowującej jedzenie. Czy ona kiedyś pogodzi się z faktem, że jestem dorosła?- Podstępna małpa.- mama zachichotała, ale nie spojrzała w moim kierunku.

~~*~~

Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale po prostu jakoś nie chce mi się ostatnio pisać. Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się już szybciej. :) Strasznie wam dziękuje za tak dużą liczbę wyświetleń i obserwatorów. :3 Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany o nowych rozdziałach to zapraszam do zakładki ''informowani''. Mam nadzieje, że nie zanudzam was zbytnio opowiadaniem. xD Powoli i tak zbliżamy się do końca.
Gdybyście chcieli przeczytać inne moje opowiadanie. Nie jest to ff, ale wydaje mi się, że opowiadanie jest o wiele, wiele razy lepsze od tego, które pisze tu. xD Pod każdym moim postem podpisuje się ''Nika'' albo ''Adminka Nika''. W albumach ze zdjęciami znajdziecie wszystkie części, które zostały opublikowane. :P Obecnie pisze tam dwa opowiadania ''Szklana maska i mroczny on'' i ''Memory''. Zapraszam do czytania. :3
I zapraszam też na blogi koleżanek. :3

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 50

Dwa dni później

Josh podał mi małą karteczkę i wyszedł z kuchni. Zdezorientowana spojrzałam na kawałek papieru. Uniosłam do góry jedną brew i zaczęłam czytać treść tekstu.

Daj to sprzedawczyni w cukierni na rogu. Z.M

O co tu do cholery chodzi? Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu męża mojej mamy.
- Josh! Po co mi to dałeś?- zapytałam mając nadzieje, że mi odpowie i wszystko wyjaśni.
- Nie potrafisz czytać, Margaret?- wpatrywałam się w ostatnie dwie literki. Z.M - Zayn Malik. Ciężko westchnęłam. Co on znowu wymyślił? Bez słowa ruszyłam do drzwi. Włożyłam buty i wyszłam z domu. Moim celem była cukiernia na rogu mojej ulicy. Do wyznaczonego miejsca dotarłam w pięć minut. Gdy weszłam do środka, przy kasie stała jakaś starsza kobieta.
- Dzień dobry!- wyciągnęłam z kieszeni karteczkę i pokazałam ją kasjerce.- Niezbyt rozumiem po co, ale miałam to chyba pani dać.- kobieta przeczytała treść liściku i posłała mi przyjazny uśmiech.
- Ma sobie pani wybrać dowolne ciasto i kawę.- wyjaśniła.- Wszystko jest zapłacone.- zdziwiona wykonałam jej polecenie. Zamówiłam sobie cappucino i szarlotkę. Ciasto była pyszne. Gdy miałam już wychodzić, kobieta mnie zatrzymała.- Tą kopertę miałam pani dać, gdy pani już skończy jeść.- zabrałam od niej biały papier i idąc do wyjścia zaczęłam ją otwierać. Koperta była tak samo mała jak poprzednia wiadomość. W kopercie znalazłam taką samą kartkę jaką dałam kasjerce.

Idź do galerii i znajdź odpowiedni sklep.
Podpowiedź: seksowne, drogie, koronkowe, komplety. Z.M

Gdy szłam do galerii, zastanawiałam się o jaki sklep mu chodzi. Od razu pomyślałam o bieliźnie, ale nie miałam stu procentowej pewności. Co jeśli wcale nie chodziło o ten sklep. Faktycznie, był tam jeden bardzo drogi sklep z bielizną. Nigdy w nim nie byłam, bo twierdziłam, że dla mnie jest zbyt drogi. Postanowiłam jednak zaryzykować i do niego pójść. Najwyżej zrobię z siebie kretynkę. Gdy weszłam do sklepu, niepewnie spojrzałam na sprzedawczynię. W duchu się modliłam, żeby to był ten sklep. Nie miałam żadnego innego pomysłu.
- Dzień dobry! Ja chyba...- nie zdążyłam dokończyć, bo dziewczyna od razu spojrzała na moje dłonie.
- Mogę zobaczyć?- nie czekając na odpowiedz wyrwała mi z ręki kartkę. Z zafascynowaniem czytała treść.
- Więc to pani?- jej pytanie było bardziej stwierdzeniem niż pytaniem. Dziewczyna zabrała karteczkę i wyciągnęła spod lady dwa komplety bielizny. Jeden był czarny, a drugi czerwony.- Gdyby żaden się pani nie podobał, może pani wybrać sama. Te wybrał mężczyzna od tej kartki.- wyjaśniła. Skinęłam głową. Musiałam wybrać jeden mając nad głową uciążliwy wzrok tej dziewczyny. Westchnęłam. Wybrałam jednak ten czarny. Był cały koronkowy i mega seksowny.- Musi pani to na siebie włożyć, bo inaczej nie będę mogła dać pani kolejnej karteczki.
- Umm... okej.- zabrałam czarny komplet i poszłam do przymierzalni. Szybko przebrałam bieliznę i wróciłam do kasjerki. Byłam ciekawa, co Zayn wymyślił dalej. Blondynka podała mi karteczkę i uśmiechnęła się do mnie. Było widać w jej twarzy zazdrość. Pośpiesznie otwarłam kolejną kopertę i przeczytałam co napisał w tej.

Skoro już tu jesteś to kup sukienkę.
Trzy sklepy dalej. Z.M

Ciekawa byłam co będzie  w kolejnej wiadomości. Ta zabawa zaczęła mi się nawet podobać. Ciekawość kolejnych kopert była silniejsza ode mnie. Szybko znalazłam się w sklepie. Tutaj również wszystko polegało na tej samej zasadzie co w poprzednich. Miałam do wyboru cztery sukienki. Oczywiście wybrałam dość szybko. Była to dopasowana, tak zwana ''mała czarna''. Bardziej zależało mi na kopercie niż na tych wszystkich prezentach.

Znajdź buty, które będą pasować do sukienki.
Sklep naprzeciwko. Z.M

W tym sklepie także szybko znalazłam buty. Wybrałam wysokie buty na obcasie. Z przodu były na platformie. Gdy sprzedawca wręczył mi kolejną kopertę, stanęłam w miejscu i szybko zaczęłam ją otwierać.

Znajdź miejsce gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Z.M

Pierwszy raz spotkaliśmy się w moim domu, a dokładniej w ich progu, gdy przyjechał do swojego ojca. Tak, więc tam też się udałam. Miałam ochotę biec, ale w tych butach się nie dało. W myślach przeklinałam samą siebie z powodu ich wybrania. Mogłam wybrać baleriny, a wybrałam szpilki. Widząc drzwi domu, od razu do nich podeszłam i szybko weszłam do środka. Moim oczom ukazał się ogromny bukiet różowych róż. Ich intensywny zapach czułam w samych drzwiach. Kucnęłam i zaczęłam w nich szukać bileciku.
Musiał gdzieś tu być. Gdy znalazłam wyciągnęłam go i niemal rozdarłam kopertę by szybko przeczytać zawartość. Prawie rozdarłam liścik.

Kocham cię. Z.M

Wyszczerzyłam się. Kocha mnie. Wzięłam kwiaty i poszłam z nimi do kuchni. Wlałam do wazonu wody i postawiłam go na blacie. Wzięłam do ręki kwiaty, a następnie umieściłam je w wazonie. Zaciągałam się ich intensywnym zapachem. Jak ja strasznie uwielbiałam te kwiaty. W domu grała muzyka. Podejrzewałam, że Josh albo mama sobie ją puściła. Przejechałam opuszkami palców po różowych płatkach. Niespodziewanie, ktoś objął moją talie od tyłu i zasłonił mi drugą ręką oczy. Poczułam jego oddech na szyi. Moje serce zaczęło szybciej bić, a w brzuchu zaczęły pojawiać się motylki.
- Nadal twierdzisz, że nie jestem romantykiem, księżniczko?- szepnął do mojego ucha. Szybko się obróciłam i zobaczyłam go. Te jego piękne tęczówki, zabójczy uśmiech i kilku dniowy zarost. To był mój prawdziwy Zayn Malik. Z moich ust wydobył się ciszy pisk. Moje ciało potrzebowało jego bliskości. Objęłam jego szyje i mocno się do niego przytuliłam. Jego silne ramiona również mnie obejmowały. Zaczęłam płakać, chyba ze szczęścia, bo naprawdę go się nie spodziewałam. Odchyliłam głowę i złączyłam razem nasze usta. Boże, ale mi tego brakowało. Ręce szatyna wędrowały po całym moim ciele. Oparłam swoje czoło o jego i wplotłam palce w jego włosy.
- Czemu płaczesz?- spytał łagodnym głosem, ścierając mi z policzków ciesz.
- Jestem szczęśliwa.- z jego ust wydobył się chichot.
- Dziwne gdybyś nie była.- Zayn przejechał dłonią po moich włosach.- Seksownie.- skomentował przygryzając wargę.- Mam dla ciebie ostatni prezent.- wyciągnął z tylnej kieszeni spodni małe pudełeczko, które wsunął do mojej dłoni. Odsunęłam się na kilka centymetrów i otwarłam ostatni prezent. W pudełku był pierścionek w kształcie róży.
- Piękny.- szepnęłam wkładając go na palce.
- Cieszę się, że ci się podoba.- położył dłoń na moim policzku.- Zasługujesz na o wiele więcej niż te bezwartościowe prezenty.
- Chce tylko ciebie.- Zayn obdarował mnie uśmiechem.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, Maggs.- kolejny raz mnie pocałował.- Musimy porozmawiać...



Przepraszam, że tyle zwlekałam z tym cholernym rozdziałem, ale naprawdę nie miałam jakoś czasu, weny i chęci. Mam nadzieje, że po raz kolejny mi wybaczycie. xD Strasznie was wszystkich kocham. xx

Komentujcie

środa, 14 maja 2014

Rozdział 49

Stałam przed lustrem i się sobie przyglądałam. Przeczesałam palcami włosy. Po tym co wydarzyło się wczoraj chciałam coś w sobie zmienić. Nie tylko w wyglądzie fizycznym, ale też psychicznym. Obróciłam się i spojrzałam na James'a i Chris'a, którego dopiero co poznałam. Obaj siedzieli obok siebie na kanapie stykając się ramionami. Obaj też wpatrywali się w swoje telefony. Wyglądali jak dwaj bliźniacy. Uśmiechnęłam się. Chris sprawiał wrażenie miłego chłopaka, ale wydawał się też strasznie szalony. James od razu mi oznajmił, że Chris jest fryzjerem. Można było to zauważyć po jego fryzurze. Boki głowy miał skrócone, a na środku pozostawił dłuższe włosy. Miał też sporo tatuaży, ale znacznie mniej niż Zayn.
- Chris?- chłopak słysząc swoje imię, uniósł wzrok i na mnie spojrzał. Spojrzenie jego niebieskich tęczówek wypalało dziurę w mojej głowie.- James wspominał, że jesteś fryzjerem...- mój przyjaciel słysząc moje słowa, podniósł głowę i zaczął mi się badawczo przyglądać.
- Przecież niedawno byłaś u fryzjera.- zauważył.
- No, ale ta fryzura jest nudna. Poza tym chce zrobić niespodziankę Zayn'owi.
- Sądzę, że Zayn wolałby inną niespodziankę.- zawołał brat James'a, po czym odchrząknął. Cała trójka zaczęła się śmiać.- Chyba wiesz, Maggie o czym mówię?!- krzyknął z drugiego pomieszczenia.
- Zaraz tam do ciebie pójdę!- zagroziłam.
- Brat mnie obroni, Maggie!- odpowiedział.
- Chętnie zobaczę jak dziewczyna cię bije.- odpowiedział Jay z powrotem wpatrując się w telefon. Z dezaprobatą pokręciłam głową. Ponownie spojrzałam na Chris'a.- To co zrobisz mi jakąś piękną fryzurę?- wyszczerzył się słysząc moje słowa.
- Pod warunkiem, że dasz mi wolną rękę i pozwolisz trochę zaszaleć. To jak?- chłopak schował telefon do kieszeni i wstał na równe nogi, pocierając jedną rękę o drugą.
- Ale mam wyglądać świetnie, bo naśle na ciebie James'a.- mój przyjaciel zachichotał pod nosem.
- Ogól ją na łyso będzie zabawnie.
- Ha ha ha bardzo śmieszne.- powiedziałam sarkastycznie. Oboje z Chris'em poszliśmy do łazienki. Byłam ciekawa co chłopak ma zamiar zrobić z moimi włosami. Brat James'a dał Chris'owi potrzebne rzeczy i moja przygoda z nowa fryzurą się zaczęła.


Nowa fryzura - nowa ja. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy gdy spojrzałam w lustro. Wyszczerzyłam się sama do siebie. To co zrobił Chris bardzo mi się spodobało. Obróciłam się na pięcie i mocno go przytuliłam.
- Dziękuje. Nawet nie wiesz jak strasznie mi na tym zależało.
- Też dziękuje za to, że mogłem się wykazać.- zaśmiał się. Gdy wyszłam z łazienki od razu poszłam pokazać się James'owi.
- I co?- spytałam uśmiechając się.
- Hmm... łyso wyglądałabyś lepiej.
- Zazdrosny, że wyglądam lepiej od ciebie?- zachichotałam siadając obok niego na kanapie.- Teraz ty możesz się wykazać twórczością i zrobisz mi śliczne zdjęcie, które wyśle Zayn'owi.- oznajmiłam.
- Do czego ty mnie jeszcze zmusisz?- szepnął wstając z kanapy i kierując się do drzwi.

- James zamknij się i rób te zdjęcia.- pisnęłam znudzona słuchania jego uwag.- Chris, przywal mu, bo zaraz ja to zrobię.- obaj chłopaki zaczęli się śmiać. Moja groźba chyba dała jakieś skutki, bo James wreszcie zrobił mi jakieś porządne zdjęcia.
- Chcesz mu je wysłać?- spytał James.
- Nie, robię je żebyś mógł sobie schować w portfelu. Chris też chcesz?
- Jasne.- Chris stanął obok James'a i obaj zaczęli przeglądać zdjęcia.- To jest fajne.- oznajmił Chris pokazując na którąś fotografię. Wcisnęłam się pomiędzy nich i również spojrzałam na zdjęcie.
- Mi też się podoba.- wyszczerzyłam się. Wrzuciłam sobie to zdjęcie na komputer, a później na telefon. Wysłałam Zayn'owi


Obcięłam włosy! Podobam ci się? :*

Czekałam na jakąkolwiek reakcje ze strony Malik'a i się jej doczekałam. Zayn do mnie zadzwonił. Nie czekałam ani chwili tylko od razu odebrałam. Nawet nie zdążyłam się odezwać, bo chłopak mnie wyprzedził.
- Błagam powiedz, że tego zdjęcia nie robił James.- powiedział błagalnym tonem. Zaczęłam się śmiać.
- Aż tak okropnie wyszłam?
- Ty wyszłaś dobrze, ale nie jestem zadowolony, że on cię ogląda tak ubraną.
- To była moja decyzja, więc miej tylko do mnie pretensje.- westchnęłam.
- Pięknie wyglądasz.- słysząc jego słowa serce zaczęło mi szybciej bić.
- Właśnie to chciałam usłyszeć.- szepnęłam.
- Muszę już kończyć, ale porozmawiamy wieczorem.
- Kocham cię!
- Ja ciebie też, księżniczko.

~~~*~~~

Kolejny rozdział za nami. :3 Niedługo będzie już Zayn, wiec się nie martwcie. :P
Trochę krótki, ale za to kolejny będzie dłuższy. :3
Zapraszam do czytania:

Skomentuj!

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 48

Umówiłam się z James'em u siebie w domu. Kłótnie z nim zaczęły mnie już wkurzać. Chyba musimy naprawdę poważnie porozmawiać.
- Więc?
- Musimy pogadać.- stwierdziłam siadając na kanapie. Westchnęłam spoglądając na wpatrzonego w ziemie chłopaka.- James, wkurza mnie twoje zachowanie. Nie możesz wreszcie powiedzieć o co ci chodzi, do cholery?!- podniosłam głos, ale wzrok szatyna utkwiony był w podłodze.- Czasami odnoszę wrażenie, że ty... czujesz do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń.- powiedziałam spokojniej. Gdy to wypowiedziałam, James gwałtownie uniósł głowę i zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.
- Tak, masz racje. Czuje do ciebie coś więcej, bo bardziej traktuje cię jak siostrę, a nie przyjaciółkę.- prychnął. Moje policzki oblały rumieńce. Wygłupiłam się. Pomiędzy nami zapanowała długotrwała cisza. Okej, James nic do mnie nie czuł, ale nadal nie rozumiałam jego zachowania.
- Więc o co ci chodzi?- zapytałam w końcu.
- Jestem zazdrosny, ale jako przyjaciel i po prostu się martwię.- przygryzłam wnętrze policzka. To co powiedział jest nawet słodkie. Przesunęłam się bliżej niego. Objęłam go ramionami i pocałowałam w policzek.
- Jestem dorosła, Jay.- chłopak pokręcił z dezaprobata głową.
- To nie zmienia faktu.
- Tylko przypominam.- zachichotałam. James objął mnie i pocałował w czoło.
- Wariatka.- szepnął.
- Słyszałam.
- Bo miałaś słyszeć.- dałam mu kuksańca w bok.

Przez kolejne dwa tygodnie każdy mój dzień był do siebie podobny. Spotykałam się z James'em albo Conor'em. Poznałam go lepiej i strasznie go polubiłam. Codziennie wieczorem rozmawiałam na skypie z Zayn'em. Było coraz bliżej jego powrotu. Cieszyłam się jak głupia, że za niedługo będę mogła go przytulać, całować, słuchać i po prostu patrzeć. Strasznie się za nim stęskniłam i moje myśli każdego dnia były zwrócone właśnie jemu. Gdy wczoraj z nim rozmawiałam powiedział mi: Wracam za tydzień. Bądź jeszcze grzeczna. Tylko tydzień. Wytrzymam. Tymczasem spędzałam czas z Conor'em. Gdy oboje wyszliśmy z kina na dworze robiło się ciemno. Z nieba spadały pojedyncze krople deszczu. Zasunęłam kurtkę pod samą szyje. Zimny wiatr powodował, że całe moje ciało drżało z zimna. Dzisiejszy dzień był beznadziejny. Zaczął się małą kłótnią z mamą tylko dlatego, że po sobie nie posprzątałam, a czym się miał zakończyć? Naciągnęłam rękawy kurtki aby schować chłodne dłonie. Okropny dzień.
- Odprowadzę cię, księżniczko.- wyszczerzył się brunet. Na moim czole pojawiły się zmarszczki niezadowolenia. Tak pozwalałam mówić na siebie tylko Zayn'owi i nie chciałam tego zmieniać.
- Jestem Maggie.- przypomniałam mu. Chłopak uśmiechnął się.
- Okej, okej.- nie ma żadnego okej, okej po prostu tak do mnie nie mów! Westchnęłam, ale już się nie odzywałam. Całą drogę powrotną Conor coś mówił. Zauważyłam, że twarz mu się po prostu nie zamykała. Nawet ja tyle nie mówiłam co on. Polubiłam go co nie oznaczało, że zostaliśmy przyjaciółmi. Nie miałam do niego wystarczającego zaufania. Przetarłam palcami swoje senne oczy. Jak zwykle późno się położyłam, bo chciałam rozmawiać z Malik'iem. Wyśpię się po śmierci. Dużo osób to powtarzało i chyba mieli racje. Gdy oboje z Conor'em zatrzymaliśmy się pod moim domem wreszcie zapanowała chwila ciszy. Chyba po raz pierwszy tego wieczoru brunet się zamknął. Połowy jego monologu nie słuchałam, ale przynajmniej próbowałam udawać, że jest inaczej.
- Spotkamy się jutro?- zapytał z tym swoim tajemniczym uśmieszkiem. Wzruszyłam ramionami.
- Jeszcze nie wiem jakie mam plany.- Conor zrobił trzy kroki w moja stronę, stając twarz w twarz ze mną. Zdecydowanie zbyt blisko! Chciałam się cofnąć, ale chłopak w ułamku sekundy złapał za mój podbródek i złączył nasze usta. Zdezorientowana na początku nie wiedziałam co się dzieję. Zaskoczył mnie. Chciałam się odsunąć, ale jego ręce przytrzymywały moje ramiona. Położyłam dłonie na jego torsie i z całej siły go od siebie odepchnęłam. Nawet nie miałam zamiaru tego odwzajemniać. To było okropne!
- Co ty sobie wyobrażasz debilu?!- wybuchnęłam złością. Uniosłam ręce i uderzyłam go w policzek.
- Ał!- szepnął pod nosem cofając się.
- Pieprzony idiota...- przekleństwa które rzucałam w jego stronę nie miały końca.
- Wiem, że tego chciałaś, więc nie udawaj, że jest inaczej. Gdybyś nie chciała nie spotykałabyś się ze mną, wiec wiń tylko siebie.- chłopak obrócił się na piecie i ruszył przed siebie szybkim krokiem. Ja sama też sobie poszłam, ale do domu. Wchodząc trzasnęłam drzwiami.
- Maggie!- krzyknęła karcąco mama z salonu.
- Co?!- warknęłam. Byłam wściekła. Ściągnęłam buty z nóg i rzuciłam je na ziemie. Gdy znalazłam się na schodach, pozwoliłam sobie na bieg do swojego pokoju. Jak tylko się tam zjawiłam również trzasnęłam drzwiami. Próbowałam jakoś zapanować nad własnymi emocjami, ale to było silniejsze ode mnie. Conor okazał się zwykłym debilem, który mnie wykorzystał.- Cholera!- warknęłam tym razem na siebie. Jak zwykle James miał racje, a ja jak zwykle go nie posłuchałam. Usiadłam na łóżku, złapałam za poduszkę i cisnęłam nią w drzwi. Nie wiedziałam co jeszcze mogę zrobić żeby dać upust złości, więc zaczęłam liczyć do dziesięciu. Gdy skończyłam zaczęłam ponownie i ponownie. Po trzecim razie dałam sobie spokój, bo znudziło mnie to, a złość wcale nie minęła.

~~~~*~~~~

Tak wiem, że strasznie krótki, ale za to kolejny będzie o wiele, wiele dłuższy. :P Kolejny rozdział będzie bardzo ciekawy. Bynajmniej tak mi się wydaje. xD Zresztą sami zobaczycie.
Zapraszam na oba te blogi. :3
Kocham was, Nika. xx

Skomentuj :*

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 47

Gdy znalazłam się w kawiarni Conor już na mnie czekał. Zamówiłam sobie sok i usiadłam naprzeciwko chłopaka.
- Cześć!- przywitałam się przyjaźnie.- Płacisz za mój sok.- przypomniałam mu uśmiechając się. Conor od razu zaczął się śmiać.
- Miło że jesteś bezpośrednia. Nie będziemy się razem nudzić.
- Chyba za bardzo się zagalopowałeś, kolego. Przyszłam na sok. Nie wyobrażaj sobie, że zostaniemy przyjaciółmi.
- Nawet nie przeszło mi to przez myśli.- zapewnił pijąc swoją kawę. Musiałam przyznać, że ma bardzo ładny uśmiech, który prawie cały czas ma przyklejony do ust. Teraz przynajmniej wyglądał normalniej. Gdy na mnie wpadł, był w dresie, a teraz zamienił go na biały top i dżinsy. Mimo, że fajnie się z nim droczył to jednak brakowało mi Zayn'a. Nikt mi go nie zdoła zastąpić, nawet James. Malik był niezastąpiony. Choćbym miała jego kopie to i tak nie będzie on moim Zayn'em. Cieszyłam się jak dziecko na myśl, że wieczorem będę mogła z nim pogadać, a co najlepsze zobaczę go. To musi mi na razie wystarczyć.
- Wisisz mi autograf Britney Spears. Wiedz, że pamiętam.- zachichotałam mówiąc to.
- Zapytam Britney. A tak serio, to ty jesteś z Zayn'em, prawda? Widziałem cię nie raz w gazetach, więc raczej się nie mylę.- stwierdził. To, że ludzie kojarzyli mnie z gazet czasami było wkurzające, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby. Wzruszyłam ramionami.
- Mogłeś mnie pomylić z kimś innym.- upiłam kolejny łyk soku.
- Jestem pewien, że to ty.- był bardzo pewny siebie, co już zdążyłam zauważyć.
- A co to zmieni jeśli powiem, że to ja?
- Cóż...- udawał, że się zastanawia.- Chyba nic.- pokiwałam głową.
- Okej.- spędziłam sporo czasu z Conor'em. Myślami byłam zupełnie gdzieś indziej. Chciałam żeby był już wieczór. Szkoda, że nie mogłam przyśpieszyć czasu i zarazem go zatrzymać. Rozmyślałam też o dziwnym zachowaniu James'a.
- Nad czym tak ciągle myślisz?- podniosłam wzrok. Conor był ostatnią osobą z którą rozmawiałabym na temat swoich myśli. To należało tylko do mnie. Na dodatek było to zbyt osobiste żeby rozmawiać o tym z obca osobą. Dlatego też w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
- Nie ważne.- delikatny uśmiech wdarł się na moje usta. Siedziałam z Conor'em jeszcze pewien czas, a później poszłam do domu. Nie umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Stwierdziłam, że muszę zrobić coś z Jamesem. Chyba powinniśmy poważnie porozmawiać. jego zachowanie nie jest normalne.

Gdy wieczorem siedziałam na łóżku, skręcało mnie od środka. Miałam włączony komputer i czekałam aż Zayn wejdzie na skypa. Jaką godziną określa wieczór? 20? 21? Może 12? Westchnęłam. Którąś na pewno. Leżałam na plecach wpatrując się w sufit pokoju. Laptop leżał na moim brzuchu i był otwarty na liście znajomych na skypie. Komputer grzał mój brzuch, przez co było mi dość ciepło. Co jakiś czas sprawdzałam czy Malik się nie pojawił. Oczywiście za każdym razem go nie było. Znudzona weszłam na jakąś stronę o One Direction. Byłam ciekawa co właściwie robili chłopaki. Były różne posty, ale jeden szczególnie przykuł moją uwagę. Włączyłam filmik i wyszczerzyłam się jak głupia. Weszłam na twittera i napisałam na swoim koncie posta: ''@HarryStyles Czy mam rozumieć, że odbijasz mi chłopaka? :P'' Pod postem jeszcze dodałam link. Nudziłam się i to bardzo. Znowu powróciłam do poprzedniej pozycji. Znałam ten sufit na wylot. Nie widziałam go jednak teraz dokładnie, bo światło w pokoju było zgaszone, ale patrzyłam na niego milion razy. Lubiłam siedzieć w pokoju przy zgaszonym świetle, wtedy panował tu jakiś nastrój. Przymknęłam powieki, a ręce ułożyłam za głową. Cisza i ciemność jaka panowała dookoła doprowadziła do tego, że zrobiłam się senna. Ni sto ni zowąd mój laptop wydał z siebie odgłos. Wystraszyło mnie to i tym samym spowodowało, że zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Uniosłam głowę. Zdzwonił do mnie Malik. Nareszcie! Odebrałam i na ekranie pojawił się sam Zayn. Jak miło było go wreszcie zobaczyć.
- Z czego się śmiejesz?- spytał od razu unosząc brwi. Położyłam laptopa na pościeli i wychyliłam rękę żeby zaświecić lampkę. Byłam pod wrażeniem, że Zayn w ogóle coś widział w tej ciemności.
- Prawie tu zasnęłam i wystraszył mnie laptop.- zachichotałam mówiąc o tym. Gdy lampka rozświetliła pokój, usiadłam na jednym końcu łóżka. Ułożyłam komputer tak aby szatyn mógł mnie zobaczyć. Spojrzałam na ekran. Zayn się we mnie wpatrywał, ja zresztą zrobiłam to samo.
Chłopak przygryzł dolną wargę, a później wypuścił ją z pomiędzy zębów.
- Przestań!- zażądałam.
- Przeszkadza ci to?- spytał i ponownie to zrobił. Tym razem wolniej.
- Bardzo.
- To dobrze.- uśmiechnął się łobuzersko.
- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię przytulić.
- Musisz jeszcze wytrzymać, księżniczko. Myśl pozytywnie. Jak wrócę będziesz mnie miała całego dla siebie.- uśmiechnęłam się.
- Wolałam uzyskać odpowiedź typu: ''jutro do ciebie przyjadę''.
- Mam kłamać?- westchnęłam. Przejechałam opuszkami po jego twarzy.- Brakuje mi twojego pyskowania.- zaczęłam się śmiać. Faktycznie tylko tego mogło mu brakować. Wcale nie tęsknił za mną.
- Myślałam, że jesteś większym romantykiem.
- Oczywiście, że jestem. Jeszcze się przekonasz.- mój telefon przerwał naszą rozmowę. Dostałam esemesa. Sięgnęłam po telefon, który chwile temu leżał na półce, teraz znajdował się w moich rękach.

Od: James
Treść: Nie chce ci przeszkadza, bo może rozmawiasz ze sowim nowym przyjacielem, ale może będziesz miała czas żeby ze mną jutro pogadać?

Westchnęłam. Jak zwykle problemy z James'em. Odpisałam mu szybko, że umówimy się jutro, bo teraz rozmawiam z Zayn'em.
- Co jest?- spytał szatyn, przeczesując włosy.
- Posprzeczałam się trochę z James'em.- machnęłam ręką. Nie chciałam mówić mu z jakiego powodu, bo pewnie strzeliłby jakąś scenę zazdrości. Postanowiłam pominąć ten fakt, który przecież ni był ważny.- Co u chłopaków?
- Nic się nie zmieniło.
- Pozdrów ich.- Zayn skinął głową.
- A jak sytuacja w domu? Nie kłócisz się już z mamą?
- Właściwie to już od jakiegoś czasu wszystko wróciło do normy. To chyba był jej chwilowy szok, że jesteśmy razem, ale już jest dobrze. Poznałam bliżej Lisę - dziewczynę Alex'a.- rozmawiałam z Malik'iem o wszystkim i o niczym. Nasza rozmowa trwała i trwała. W końcu doszło do tego, że leżałam w piżamie i powoli usypiałam nadal z nim rozmawiając. Tak strasznie za nim tęskniłam, że nie potrafiłam teraz się rozłączyć. Ustaliliśmy, że ta osoba, która później zaśnie się rozłączy. Powstrzymywałam zamykające się powieki by tylko widzieć jego twarz i słyszeć zmęczony głos.
- Zasypiasz.- powiedział w końcu. Niewidocznie pokręciłam głową.- Dobranoc kochanie.
- Jeszcze nie.- szepnęłam.
- Jutro o tej samej godzinie. Dobranoc!- uśmiechnął się rozłączając. No i zostałam sama. Już go nie było. Nawet nie wyłączyłam laptopa, który leżał na poduszce obok. Nie zdążyła, bo sen był szybszy.

~~~~*~~~~

Dawno nie pisałam, ale to ze względu na to, że było mało komentarzy. :/ Nie miałam też trochę ochoty na pisanie, ale napisałam. Jeśli tym razem tez będzie tak miało komentarzy, to pewnie też to opóźnię.
Mam jeszcze prośbę do Mai, bo niechcąco usunęłam link do twojego bloga i nie mam jak cię informować. Jakbyś mogła mi go jeszcze raz wysłać, byłoby fajnie. :3
Nika xx

KOMENTUJCIE!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 46

Maggie

Po rozmowie z Zayn'em trudno mi było zasnąć, więc nie budząc James'a, zeszłam na dół. Josh zaproponował mi, żebym poszłam na zakupy. Mama zostawiła na blacie listę zakupów, którą jedno z nas musiało zrobić. Josh musiał iść do pracy, więc zadanie spadło na mnie. Nie przeszkadzało mi to, bo i tak chciałam iść się przejść. Wzięłam pieniądze i kartkę, a następnie ubrałam się i wyszłam. Słońce widniało na niebie. Wsunęłam na nos słoneczne okulary i ruszyłam powolnym krokiem w stronę supermarketu. Wyciągnęłam z kieszenie telefon, bo usłyszałam, że dostałam wiadomość. Esemes był od Zayn'a. Na moich ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech.

Kocham, bardzo! :*

Wiadomość od niego poprawiła mi humor. Poczułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Bez chwili zastanowienia mu odpisałam.

Ja bardziej. :* Skype wieczorem? :3

Na jego odpowiedz nie musiałam czekać długo. Szłam ulicą i głupio się uśmiechałam.

Mhm... wieczorem? Jak to fajnie brzmi.
Aż nie potrafię odmówić. ;)

Zaczęłam się śmiać. Co za idiota. Chyba ludzie teraz tak myślą o mnie, skoro śmieje się sama do siebie.

Możesz sobie pomarzyć o czymkolwiek myślałeś. xD

Przez zajęty czas pisaniem z Malik'iem znalazłam się już w sklepie. Niestety nie mogłam zacząć robić zakupów, bo Zayn wysłał mi kolejną wiadomość.

Ja? O niczym. Wolałbym nie wiedzieć o czym ty! xD

Nie odpisałam mu już. Gdy wszystkie rzeczy wypisane na kartce pojawiły się w moim koszyku, poszłam do kasy, a później już tylko do domu. Po drodze miałam nieprzyjemne zdarzenie. Jakiś chłopak biegł i we mnie uderzył, a moje zakupy wypadły z reklamówki.
- Nie możesz chociaż trochę uważasz?!- warknęłam zbierając rzeczy. Chłopak schylił się i również zaczął zbierać.
- Przepraszam zagapiłem się.
- Jasne.- westchnęłam wstając z ziemi. Chłopak stanął naprzeciwko mnie i zaczął się śmiać.- Z czego się śmiejesz?!- krzyknęłam stanowczo zbyt głośno.- Chcesz być na mojej czarnej liście?
- A ty na mojej z kontaktami?- pokręciłam głową.
- Stanowczo nie.
- Chyba cię skądś kojarzę.- stwierdził.
- Tak? Ciekawe. Ja ciebie na szczęście nie.
- Ty jesteś dziewczyną Zayn'a Malika?
- A ty chłopakiem Britney Spears?- uniosłam jedną brew. Chłopak znowu zaczął się śmiać.
- Miło, że mnie kojarzysz. Załatwić ci autograf od Britney?
- Nie dziękuje. Pewnie zajęłoby ci to wieki zanim byś ją spotkał. Poza tym to wymagałoby drugiego spotkania, a ja mam już po pierwszym przypadkowym dość.- minęłam go i ruszyłam w swoją stronę. Gdy myślałam, że koleś się odczepi niestety on mnie dogonił.
- Jesteś bardzo miła. Już cie lubię.- chłopak wyciągnął do mnie rękę. Zatrzymałam się i podejrzliwie na niego spojrzałam.- Conor.- przedstawił się.
- Maggie.- uścisnęłam jego dłoń.- Czego chcesz?
- Pójdziemy później na kawę? Ja stawiam. W ramach przeprosin oczywiście.- uśmiechnął się.
- Tylko kawa?
- Tylko.- skinął głową.
- Okej.- zgodziłam się chociaż sama nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam.
- To o 15 w Starbucksie?- zgodziłam się.- Podasz mi swój numer?- przewróciłam teatralnie oczami, ale podałam mu.
- Nie lubię cię, pamiętaj.
- Po kawie stwierdzisz, że jestem twoim największym marzeniem.- obojętnie się uśmiechnęłam.
- Wątpię, ponieważ jest nim ktoś inny.
- Tak sądzisz?- uniósł brwi.
- Tak jest.- stwierdziłam ruszając przed siebie. Tym razem już mnie nie dogonił i nie słyszałam tych jego daremnych słów. To było dość zabawne, taka gra słów. Znajomość z Conor'em może okazać się dość ciekawa. Póki nie ma Zayn'a muszę spędzać jakoś czas, a ten chłopak był naprawdę śmieszny. Zapatrzony w siebie, na dodatek zbyt pewny.

- Gdzie byłaś tyle czasu?- to pytanie usłyszałam wchodząc do domu. James siedział przy kuchennym blacie podpierając brodę rękoma.
- Musiałam zrobić zakupy.- odpowiedziałam kładąc reklamówkę na blacie.
- Tak długo?
- To przesłuchanie? Wpadł na mnie jakiś koleś i trochę się z nim zagadałam.- wyjaśniłam krótko.
- A co z Zayn'em?- pomiędzy jego oczami pojawiła się zmarszczka.
- Od kiedy ty się tak o Zayn'a martwisz? Poza tym co ma Conor do Zayn'a? Nie mogę zawierać nowych znajomości, bo mam chłopaka i zazdrosnego przyjaciela?- to mu na chwile zamknęło usta, ale po chwili znowu zaczął mówić.
- Nie znasz go, a się z nim umawiasz.
- Ciebie też nie znałam, a zostałeś moim przyjacielem.- czekałam na jego kolejne słabe argumenty.
- Co byś zrobiła, gdyby Zayn umawiał się z każdą dziewczyną, którą by spotkał?
- A czy ja umawiam się z każdym chłopakiem, którego spotkam? Pomyśl trochę!
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co byś zrobiła?- ta rozmowa stawała się coraz bardziej kłopotliwa.- Jakbyś się czuła, gdyby właśnie Zayn spotykał się z innymi dziewczynami?
- Mam odwołać to potkanie?- chłopak przez chwile w ciszy się we mnie wpatrywał, a później skinął głową.
- Tak byłoby najlepiej.- wyciągnęłam z kieszenie telefon, ale przypomniałam sobie, ze przecież to ja mu dałam swój numer nie na odwrót.
- Niestety, nie mam jego numeru. Wybacz, James.- powiedziałam z goryczą.- Co się z tobą dzieje? Jestem z Zayn'em źle, jestem bez niego jeszcze gorzej. Zdecyduj się wreszcie, kto ci odpowiada, a kto nie! Napisz mi listę i powieś na lodówce.- oburzona schowałam wszystkie produkty i poszłam w stronę pokoju.- Mam nadzieje, że znajdziesz sam drzwi.- James'owi odbija i zaczyna mnie to powoli denerwować. I tak zrobię co będę chciała, bo to moje życie i nikt nie będzie mi rozkazywał co mam robić.

~~~*~~~

Nowa postać trochę namiesza w opowiadaniu. Już zresztą to zrobiła psując relacje pomiędzy James'em a Maggie. Conor pojawi się jeszcze dzisiaj w zakładce bohaterowie. :3
Opowiadanie się jeszcze nie kończy, więc bez obaw. xD Mogliście to źle zrozumieć. :P
Jesli chcecie być informowani na tt, to zapraszam do zakładki informowani.
Tak w ogóle to Wesołych świąt. :*
Życzę powodzenia każdemu kto w środę, czwartek i piątek pisze egzaminy. Sama trochę się stresuje, bo to już za kilka dni. :)
Zapraszam do czytania swojego drugiego bloga, którego pisze z Little Ninja. :3
http://dark-story-with-one-direction.blogspot.com
Zapraszam też do czytania bloga, mojej cudownej koleżanki. Ma mało czytelników, a pisze naprawdę wspaniale. :D
http://jedynewswoimrodzaju.blogspot.com
Kocham was, Nika. xx

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 45

WAŻNE POD ROZDZIAŁEM!

Kursywa - w rozdziale sen

Maggie

Gdy wróciłam do domu przyszedł do mnie James. Było już dość późno, więc zaproponowałam mu, żeby u mnie nocował. Ostatnio mieliśmy dość słaby kontakt, więc najwyższa pora to nadrobić. Poza tym Zayn jak na razie i tak ma mnie gdzieś. Nie cierpię się z nim kłócić.
- Co dzisiaj robiłaś?- spytał James przerywając moje rozmyślenia.
- Byłam u Alex'a. Poznałam trochę bliżej tą jego Lisę. Nawet ją polubiłam.- uśmiechnęłam się.- Tworzą trochę dziwaczną parę, ale fajnie, że wreszcie sobie kogoś znalazł. A jak ty spędziłeś dzień?
- Torturowałem brata, a później spotkałem się z Brooke.
- Dlaczego torturowałeś brata?- zachichotałam.
- Bo na to zasłużył.
- Jasne. Tobie też by się to przydało.- rzuciłam w niego poduszką. James chciał mi oddać, ale szybko się odsunęłam i poduszka wylądowała na ziemi.- Dlaczego rzucasz moimi rzeczami?
- Ty byłaś pierwsza.
- Ja mogę, bo to moje.- James zaczął się ze mnie śmiać.
- Przepraszam, już nie będę dotykał twoich rzeczy, ale wiedz, że się zemszczę.- pogroził mi palcem.- Poczekam aż zaśniesz.
- Ej, ja się tak nie bawię, James!- krzyknęłam chichocząc. Chłopak teatralnie przewrócił oczami.
- Kto powiedział, że się bawimy? To wojna, którą sama rozpętałaś.
- Zaraz cię stąd wywalę.- zagroziłam mu. Ciemnowłosy zrobił niewinną minę.
- Już nie będę.- zapewnił mnie, unosząc dłonie w geście poddania.

Następnego dnia

Siedziałam na dużym kamieniu na przeciwko wysokich drzew. Byłam ubrana w letnią, zwiewną sukienkę. Rozejrzałam się dookoła. Znałam to miejsce. Byłam nad jeziorem, gdzie mieści się letni domek Josh'a. Czułam na sobie czyjś wzrok. Zaczęłam słyszeć szelest liści i łamanych gałęzi. Zawzięcie wpatrywałam się w miejsce skąd dochodziły odgłosy. Ktoś się do mnie zbliżał. Widziałam ciemny zarys sylwetki tajemniczej osoby. Nie wiedziałam jednak kim była, więc czekałam. Nie czułam strachu, raczej byłam podekscytowana. Machałam nogami do przodu i do tyłu, a dłońmi podpierałam się kamienia przy swoich biodrach. Patrzyłam cały czas przed siebie, czekając na osobę, która po chwili wyłoniła się zza drzew. Kąciki moich ust uniosły się wysoko w górę. To był On. Jego kroki były zdecydowane i duże. W swoim szybkim tempie, stanął między moimi nogami i oparł ręce na moich udach. Jego brązowe oczy patrzyły w moje wywołując w całym moim ciele niepokój. Nagle temperatura letniego dnia, zmieniła się w zimny jesienny poranek. Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Chłód był wszędzie, w jego oczach, osobie, powietrzu i nawet we mnie. Drżałam.
- To wszystko nie ma sensu. Nasz związek, nie ma sensu.- zrobił pauzę na westchnięcie.- Musimy to zakończyć i znaleźć sobie kogoś lepszego. Ja już znalazłem, teraz pora na ciebie.- obraz zaczął mi się rozmazywać przez łzy, które zgromadziły mi się pod powiekami. Przetarłam dłońmi oczy, a kiedy moja widoczność się poprawiła, byłam... sama.
- Zayn?!- wrzasnęłam najgłośniej jak potrafiłam, ale On nie zawrócił. Zostawił mnie i pozwolił samotnie umierać na brak miłości, a raczej na jej nie odwzajemnienie i zdradę. To bolało.

Zerwałam się z łóżka. Czułam jak łzy podchodzą mi do oczu. Przyciągnęłam do siebie kolana. Zaczęłam łkać jak dziecko. Wysunęłam rękę i odnalazłam telefon. Było po siódmej. Wybrałam numer Zayn'a. Co jeżeli ten sen był prawdziwy i Zayn znalazł już sobie dziewczynę. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty...
- Hallo?!- chłopak powiedział to szybko jakby się śpieszył.
- Zayn, bo ty mnie nie zdradziłeś, prawda?
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? Nie zdradziłem cię, Maggs.- ostatnie zdanie mnie uspokoiło. Nie zdradził mnie. Nadal był tylko mój.- Co się dzieje?- jego zaniepokojony głos rozkazał mi się odezwać.
- Tęsknie za tobą. Chce żebyś tu był.- wyszeptałam do słuchawki.- Miałam koszmar, w którym powiedziałeś mi, że mnie zostawiasz dla innej. Obiecaj, że tego nie zrobisz!
- Obiecuje. Maggs to był tylko sen. Doskonale wiesz, że kocham tylko ciebie.- jego słowa mnie uspokoiły. Wierzchem dłoni starłam łzy jaki spłynęły z moich oczu.
- Chce cię tu teraz mieć.
- Wystarczy, że masz mnie w tym swoim cudownym sercu. Idź spać, Maggs.
- Ale ja chce cię przynajmniej słyszeć.- Zayn westchnął, ale za chwile zaczął się śmiać.
- Więc co wczoraj robiłaś?
- Gdy wczoraj szłam do Alex'a, spotkałam Dan'a. Poznałam bliżej Lise, a później przyszedł James.- nie dodałam, że nadal tu był i na dodatek leżał obok mnie. Zayn pewnie kolejny raz by się wkurzył. Nie wiem czego on nie pojmuje. Przecież James jest tylko i wyłącznie moim przyjacielem.
- Spotkałaś Dan'a?- spytał by się upewnić.
- Tak. Chwile z nim rozmawiałam. Wrócił do miasta i nie jest już z Sandy.
- Mam się czuć jak na zagrożonej pozycji?- słysząc jego pytanie zaczęłam się śmiać, ale szybko się uciszyłam, ponieważ przypomniałam sobie, że obok śpi James. Nie chciałam go obudzić.
- Nie, nie masz się tak czuć. Wiedz, że gdy wrócisz, nie wypuszczę cię nawet na chwile ze swojego domu.
- To groźba?- zachichotał.
- Tylko ostrzeżenie.- przygryzłam dolną wargę.- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Magga. Muszę już kończyć. Odezwę się.
- Okej. Pa.- odłożyłam telefon z powrotem na szafkę i spojrzałam na James'a. Nie spał.
- Czemu nie śpisz? Obudziłam cię?- szatyn wyciągnął rękę i mnie do siebie przyciągnął. Bez chwili zastanowienia się w niego wtuliłam.
- Można tak powiedzieć.- pocałował moje czoło. Próbowałam ponownie zasnąć, ale to było trudniejsze niż się wydawało. Rozmowa z Malik'iem strasznie mnie podbudowała. Chyba już nie jesteśmy pokłóceni, skoro normalnie rozmawialiśmy.

Zayn

Znalazłem czystą kartkę na której napisałem:

Sprzedam się! Pieniądze do tego obok. :)

- Horan idziemy do tego sklepu?- krzyknąłem do blondaska, który szybko się pojawił i skinął głową. Uciąłem kawałek taśmy i przykleiłem ją do kartki. Gdy Niall wkładał buty, dyskretnie przykleiłem mu kartkę do pleców. Przechodzący obok Louis wybuchnął śmiechem.
- Pół na pół!- rzucił do mnie, ale ja pokazałem mu środkowy palec i głupio się uśmiechnąłem.
- Twoje marzenie.- od porannego telefonu mój humor się poprawił. Włożyłem na nos czarne Ray bany i oboje z Horan'em mogliśmy wyjść na ulicę. Może nawet coś zarobię. Może jakaś zdesperowana fanka kupi kogoś takiego jak Niall Horan.

~~*~~

Tak więc wasze zdanie zależy od mojego życia. xD Czy gdy ten blog się skończy, będziecie czytać mojego kolejnego, który będzie bardzo przypominał fabułę tego bloga? Głównym bohaterem zostanie Zayn. To pytanie strasznie mnie męczy i po prostu muszę wiedzieć, bo inaczej nie przeżyje. xD Byłabym wdzięczna gdybyście po prostu odpowiedzieli na to pytanie. :3
Bardzo was kocham, Nika. xx

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 44

GDY PRZECZYTASZ, SKOMENTUJ. :)

Maggie

Od rana próbowałam skontaktować się z Zayn'em. Oczywiście szatyn nie odebrał. Byłam i tak już pewna, że się na mnie obraził. Nie odbierz od Zayn'a telefonu i już jest kłopot. Gdy zeszłam na dół zastałam mamę i Josh'a przy stole. Jedli śniadanie.
- I co dzwoniłaś?- spytał zaciekawiony Josh.
- Tak, ale twój synalek nie raczył ode mnie odebrać.- skrzywiłam się. Josh wstał, wyciągnął z kieszeni telefon, podał mi go i usiadł z powrotem na krześle.
- Może ode mnie odbierze.- uśmiechnął się. Znalazłam w kontaktach odpowiedni numer i zadzwoniłam. Domyśliłam się czym skończy się ta rozmowa.
- Halo?!- w słuchawce usłyszałam głos Malik'a. Serce zaczęło mi bić szybciej. Mimo tego, że zaraz mieliśmy się pokłócić i tak byłam szczęśliwa, że go słyszę.
- Cześć, Zayn.- odezwałam się niepewnie. W słuchawce usłyszałam jego charakterystyczne westchnięcie.
- Nie mam czasu.
- Chce cię przeprosić. Wczoraj nie słyszałam jak do mnie dzwoniłeś.
- Mam nadzieje, że świetnie się bawiłaś. Nie zdążyłem nawet dobrze odjechać spod twojego domu, a ty już poszłaś z tym debilem.
- To, że wyjechałeś nie znaczy, że będę siedziała w domu i tylko czekała na twój powrót. Chce normalnie funkcjonować z tobą czy bez.
-  Świetnie, więc do mnie nie dzwoń. ja również chce normalnie funkcjonować z tobą czy bez.- w słuchawce usłyszałam ciszę. Rozłączył się. Prychnęłam. Idiota! Dupek! Dobrze, że wyjechał! Wcale za nim nie tęsknię! Jak można tęsknić za taką osobą? Samolubnym gnojkiem!

Dzisiejszy dzień chciałam spędzić z wujkiem, a raczej chciałam jakoś poprawić sobie humor. Wujek zawsze jest pozytywnie do wszystkiego nastawiony. Idąc przez park, wpatrywałam się na swoje nogi. Zayn dopiero wyjechał, a my już zdążyliśmy się pokłócić. To beznadziejne.
- Cześć Maggie!- rozkojarzona uniosłam wzrok. Spojrzałam na chłopaka zatrzymującego się przede mną. To był Dan, mój były chłopak.
- Hej.
- Dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie?- spytał uśmiechając się. Zachowywał się jakbyśmy byli starymi znajomymi, a przecież ten dupek zostawił mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki.
- U mnie wszystko w porządku. A u ciebie?- nie obchodziło mnie to, ale głupio by wyszło gdybym go nie spytała.
- U mnie chyba też. Nadal jesteś z Zayn'em?- spojrzał na mnie pytająco. To chyba nie jego sprawa.
- Tak, a ty nadal jesteś z Sandy?- mój obojętny głos nie ukrywał mojego nastawienia. Nie interesował mnie ani Dan, ani Sandy. To były ostatnie osoby z którymi chciałam mieć do czynienia. Fałszywa przyjaciółka, a chłopak zresztą nie lepszy. Idealnie się spasowali.
- Od dawna już nie. Wyjechałem z miasta na pewien okres i niedawno z powrotem tu wróciłem.- wyjaśnił. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.
- Śpieszy mi się, więc mogę ci tylko życzyć powodzenia.- uśmiechnęłam się i ruszyłam w swoją stronę.
- Miło było cię znowu zobaczyć!- krzyknął za mną, ale to zignorowałam.

Gdy drzwi od mieszkania mojego wujka się otwarły, zobaczyłam w nich oczywiście sławnego Alex'a.
- Cześć, Lex!- wyszczerzyłam się.
- Witaj, pyskata damo!- wujek wpuścił mnie do środka.
- Przeszkadzam?- spytałam od razu. Wujek strasznie przypominał mi tatę. Byli bardzo podobni do siebie, ale jednak się różnili. Pod względem wyglądu można byłoby powiedzieć, że byli bliźniakami. Zaś charakter mieli podobny, ale jednak nie taki sam. Czasami wydaje mi się, że Alex jest niepoważnym człowiekiem. Jednak chyba za to go tak strasznie kocham.
- Jasne, że nie przeszkadzasz. Już ci chyba mówiłem, że zawsze jesteś mile widziana w moim domu.- uśmiechnął się idąc w stronę kuchni.- Przechodzisz jakieś załamanie, kotku?- zaczął się śmiać. Wujek zawsze potrafił wbić mi szpile w czuły punkt. Chyba jako jedyny zawsze wiedział co mi jest.
- Nie, dlaczego tak sądzisz?- gdy weszliśmy do kuchni mój wzrok padł na szatynkę siedząca przy blacie. To ta sama kobieta, która była tu ostatnio. To chyba coś poważniejszego niż zwyczajna znajomość. Szybko próbowałam odświeżyć swoją pamięć by przypomnieć sobie jej imię. Ma na imię... Lisa. Tak Lisa. Na pewno Lisa.
- Dzień...- kobieta mi przerwała.
- Może mówmy sobie po imieniu?- skinęłam głową i się uśmiechnęłam. Wydawała się miła.
- Sok?- spytał Alex.
- Jak zawsze.- krótko odpowiedziałam.- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- oparłam łokcie na blacie.
- Czytam gazety, Maggs. O tym, że Malik wyjeżdża wiedziałem właśnie z nich.
- Wczoraj się na mnie obraził, a dzisiaj rano się pokłóciliśmy.- ciężko westchnęłam.
- Cóż takiego moja nieszczęśnica zrobiła?
- Dlaczego od razu sądzisz, że to moja wina?- udawanie się zaśmiałam. Napiłam się soku, który akurat wręczył mi wujek.
- Czy to zbieg okoliczności, że zawsze gdy masz problem przychodzisz do mnie?- uniósł brew.
- Nie wiem dlaczego, ale chyba tylko z tobą mogę o tym normalnie porozmawiać. James nie cierpi Zayn''a, a mama jest ogólnie przeciwna temu związkowi, z Josh'em jakoś nie potrafię rozmawiać na takie tematy i po prostu zostałeś mi ty, nieszczęśniku.- złączyłam usta w prostą linię.
- To chyba dobrze, że macie tak dobry kontakt.- stwierdziła Lisa, uśmiechając się. Alex podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Liczyłam na zwykły przyjacielski gest, ale wujek uniósł rękę i rozczochrał mi całe włosy. Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Nienawidzę cię wiesz.- zaczęłam się śmiać.- Nawet nie wiesz jak długo zajęło mi ułożenie tych włosów.
- Nie obrażaj się, kwiatuszku.- Wujek chyba za każdym razem inaczej się do mnie zwracał. To było miłe i zawsze to w nim uwielbiałam.- Zjesz z nami obiad?
- Nie chce wam przeszkadzać.
- Już chyba o tym rozmawialiśmy.- skarcił mnie wzrokiem.- A jak sytuacja z mamą? Przestałyście się kłócić?
- Jak na razie jest dobrze.- uśmiechnęłam się. Lex za każdym razem gdy się spotykaliśmy o wszystko wypytywał. Gdy się zbyt długo nie widzimy, później takie właśnie są skutki. Wujek na chwile nas przeprosił i wyszedł z kuchni. To chyba okazja by bardziej poznać Lisę.
- Jak się właściwie poznaliście?- spytałam zaciekawiona. W końcu kobieta wyglądała na kogoś porządnego, a nie pierwszą lepszą pokrakę.
- Twój wujek zabłądził i znalazł się w mojej kancelarii. Nie sądzę by naprawdę zabłądził, bo gdy wszedł do mojego biura nie pytał o drogę, a o numer telefonu.- obie zaczęłyśmy się śmiać. Dlaczego jakoś mnie to nie dziwi?

~~~~*~~~~

Przepraszam za brak Zayn'a w rozdziale. W kolejnym pewnie już będzie go więcej. :3
Rozdział jak zwykle spóźniony, ale tak przez pewien czas będzie. Za dwa tygodnie mam egzaminy i strasznie wszystkiego dużo. xD Wczoraj robiłam jakiś głupi projekt na historię i trochę mi to zajęło. Mam nadzieje, że jakoś przetrwamy te beznadziejne tygodnie. :P
Zapraszam na drugiego bloga: dark-story-with-one-direction.blogspot.com/
Kocham was, Nika. xx

CZYTASZ = KOMENTARZ

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 43

Skomentuj, to dla ciebie tylko chwila, a dla mnie ogromna radość. :3

Maggie

Po rozmowie z mamą, zadzwonił do mnie James. Ucieszyłam się, że dzwoni.
- Cześć matołku!- przywitałam przyjaciela.
- Pfff... kto jest matołem, ten jest.- zaczął się śmiać.
- Właśnie, James.
- Skoro twój ochroniarz już wyjechał, to może pójdziemy wieczorem do klubu? Na myśli my, chodzi mi o Brooke, Max'a i Dean'a. Co ty na to?- spytał. Przez chwile zastanawiałam się nad odpowiedzą.
- Okej, ale od razu mówię, że dużo nie pije.- po ostatniej wizycie w klubie z Malikiem, wolałam sobie darować duże ilości alkoholu.
- Przyjadę po ciebie o 21.
- Okej, matołku.- zaśmiałam się.
- Nie za wesoło ci, wesołku?
- Nie, a tobie?
- Muszę porozmawiać z twoją mamą o jakimś leczeniu psychiatrycznym.
- A co z głową coś nie tak? Wiesz, moja mama zbytnio ci nie pomoże. Musisz zgłosić się do specjalisty, matołku.
- Tak sobie to tłumacz, Maggie.
- Dobra, matołku, ja muszę kończyć.- nadal śmiałam się z naszej głupiej rozmowy. Naprawdę cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela. Najzabawniejsze jest to, że dawniej nie wierzyłam, że przyjaźń damsko-męską może się udać.

Do klubu ubrałam się... normalnie. Nigdy nie lubiłam odkrywać za dużo ciała.
Na dodatek nie było Zayn'a, więc nawet nie miałam dla kogo. Pod klubem wszyscy razem się spotkaliśmy. Wolałam trzymać się z daleko od chłopaków. Miałam oczywiście na myśli Dean'a i Max'a. Wystarczy mi atrakcji po ostatnim wyjściu z nimi do klubu. Poza tym straciłam sama do siebie zaufanie. Przy stoliku usiadłam pomiędzy Brooke i James'em.
- Jak to jest być dziewczyną Zayn'a Malik'a?- spytała Brooke. Oczy moich towarzyszów zwróciły się na mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Tak jakbyś była pod wiecznym nadzorem swojego ochroniarza.- odpowiedział jej James.
- Zayn jest jak każdy inny chłopak.- odpowiedziałam już sama.
- Ale jednak musi się różnić od innych chłopaków.- stwierdziła.
- Chyba tylko tym, że ni stąd ni zowąd wyjeżdża na miesiąc.- skrzywiłam się.
- Jesteście głównym tematem gazet. Pewnie większość to przekręcone wydarzenia.- stwierdziła.- Max, idź po drinki.

Zayn

Siedziałem na przeciwko Niall'a, który robił sobie zdjęcia. Uniosłem jedną brew i patrzyłem na niego jak na debila.
- Co ty robisz?- zacząłem się śmiać. Horan spojrzał na mnie zdziwiony. Uniósł telefon do góry i zaczął mówić.
- To jest telefon, Zayn. Można nim robić zdjęcia i film.
- Widzisz Zayn, czasami dobrze jest o coś zapytać. Nosisz w kieszeni telefon, a nie wiesz do czego służy i co można z nim zrobić.- odezwał się Liam.
- Nie mam więcej pytań, farbowana blondynko.- uniosłem ręce w geście poddania.
- Debil.
- Ty większy.
- Twoja dziewczyna cię zdradza.- oznajmił blondasek.
- Z tobą?- spytałem śmiejąc się.
- Nie, ze mną!- krzyknął Harry.
- Cieszę się, Harry, że o nią dbasz.
- Ja też.- zaśmiał się loczek. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Maggie. Chciałem z nią pogadać, bo już zdążyłem za nią zatęsknić, ale szatynka nie odebrała.- Jest ze mną, dlatego nie odbiera.
- Ale ty jesteś tutaj, Hazz.- zauważył Louis.
- Jesteś tego pewien, Lou?
- Tak jestem.
- Więc bardzo się rozczarujesz.- Harry wstał i wyszedł z pokoju.- A teraz?!- krzyknął zza drzwi.
- Nadal, Hazz.

Maggie

Spotkanie ze znajomymi było całkiem udane. Większość czasu spędziłam jednak z Brooke. Rozmawiałam też na osobności z Dean'em.
- Nawet nie miałam okazji cię przeprosić za ten incydent ostatnio.- skrzywiłam się.
- To nie twoja wina. Też chyba powinienem cię za to przeprosić. Głupio wyszło.
- Trochę za dużo wtedy wypiliśmy.- ta chwila była dość niezręczna. Na szczęście szybko obok nas pojawiła się Brooke.
Wracając do domu sięgnęłam do torebki po telefon. Od razu na wyświetlaczu wyskoczyły mi nieodebrane połączenia i wiadomości od Pana Malika. Weszłam w wiadomości.

,,Dlaczego nie dobierasz? :/''

,,Obraziłaś się?''

,,Widzę, że jesteś cholernie zajęta. Nie będę ci przeszkadzał.''

Wybrałam jego numer, ale nie odebrał. Spróbowałam jeszcze kilka razy, ale za każdym włączała się poczta głosowa. Gdy znalazłam się w domu, Josh jeszcze nie spał i powiedział mi, że dzwonił do niego Zayn.
- Pytał o ciebie. Powiedziałem, że wyszłaś ze znajomymi do klubu.- przeczesałam palcami włosy.
- Nie słyszałam jak dzwoni. Pewnie się obraził, bo już ode mnie nie odbiera.- ciężko westchnęłam.
- Jutro do niego zadzwonisz. Jest już późno i pewnie poszedł już spać.- pokiwałam głową. Chciałam w to wierzyć, ale wiedziałam jaki jest Zayn. Pewnie znowu jest zazdrosny o James'a.
- Dobranoc, Josh.
- Dobranoc.- uśmiechnął się odprowadzając mnie wzrokiem na górę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatni rozdział był beznadziejny, ale ten jest już lepszy.
Liczę na wasze komentarze, bo pod ostatnim rozdziałem było ich strasznie mało.
Tak, wiec komentujcie!
Jeśli macie jakieś pomysły co do opowiadania to śmiało piszcie w komentarzach.
Kocham was, Nika. xx

CZYTASZ = KOMENTARZ