Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 9


Zeszłam powoli po schodach na dół. W salonie siedział Zayn z moim wujkiem. Rozmawiali o czymś. Gdy weszłam do salonu wujek od razu skierował swój wzrok na mnie. Podeszłam do niego bliżej. Usiadłam obok niego nakapanie. Położyłam obie swoje ręce na jego prawym przed ramieniu. Swój policzek oparłam na jego ramieniu. Oboje nie potrafiliśmy zebrać się na odwagę by cokolwiek powiedzieć. Nie potrzebne były słowa żebyśmy się zrozumieli.
- Zostaniesz z nami?- pytając podniosłam głowę by spojrzeć na jego twarz. Widniał na niej delikatny zarys uśmiechu.
- Jeżeli tylko chcesz.- tata odpowiedz mi wystarczała.
- Przepraszam.- powiedzieliśmy w tym samym czasie. Wywołało to u nas obojga śmiech.
- Przepraszam za moje zachowanie, ale pewne osoby doprowadziły mnie dzisiaj do płaczu.- skrzywiłam się na wspomnienie tego wydarzenia.
- Nie powinienem dawać ci tego zdjęcia. Nie przemyślany prezent.
- Nie mów tak. Bardzo dziękuje za prezent.- przez moją głowę przetoczyło się kilka wspomnień. Wszystkie były dla mnie strasznie cenne. Ciężko westchnęłam na myśl że to tylko wspomnienia.
- Idź spać. Jutro będziemy mieć mnóstwo czasu na rozmowę.- pokiwałam głową.
- Dobranoc.- powiedziałam wychodząc z salonu.

*Następnego dnia*

Głośno parsknęłam śmiechem.
- Masz racje. Muzyka jakiej słucham jest debilna w porównaniu z twoimi piosenkami.- do kuchni wszedł zaspany Malik.
- Witamy pana!- powiedział pochmurnie wujek.
- Może mu zaśpiewasz swój nowy kawałek.- zaproponowałam. Już po chwili mogłam usłyszeć jak wujek śpiewa piosenki typu ‘’puszek okruszek.’’

- Znam to! Często puszczają to w radio.- zażartował Zayn i zaczął wspólnie z wujkiem śpiewać. Zaczęłam się z nich śmiać.
- Stwórzcie zespół. Mam nawet idealną nazwę ‘’Mały i większy puszek’’.- tym razem wszyscy zaczęliśmy się śmiać. W całym domu rozdźwięczył się dzwonek do drzwi. Usłyszałam że ktoś poszedł otworzyć.
- To ty nie chcesz należeć do zespołu?- zapytał zdziwiony wujek.
- Podaruje sobie. Chyba lepiej dwóch debili w zespole niż trzech.- pokazałam im język.
- Też racja.- zaśmiał się Zayn. Do kuchni wszedł James.
- O hej!- przywitałam go uśmiechem.- Wyleciało mi z głowy że miałeś przyjść.- Zayn głupkowato się zaśmiał.
- Każda wymówka jest dobra.- powiedział pod nosem. James zmierzył Zayna wzrokiem. Dopiero teraz dostrzegłam że Zayn stał w samych spodenkach. Uwag Jamesa przykuły tatuaże mulata.
- Fajne tatuaże.- powiedział z ironią w głosie.
- Dzięki.- Zayn szeroko się uśmiechnął, a zaraz potem wróciła jego poprzednia mina. Chyba się nie polubili. Czemu mnie to nie dziwi? Postanowiłam zapanować nad tą sytuacją z zabrałam Jamesa do swojego pokoju. Usiedliśmy naprzeciwko siebie na łóżku.
- Sorry, że jeszcze jestem w piżamie, ale nawet nie zdążyłam się przebrać.- James się uśmiechnął.
- O czym chciałaś pogadać?- zapytał. Opowiedziałam mu o całej sytuacji która zdarzyła się wczoraj.- Radził bym ci pogadać z ta całą Sandy. Zawsze lepiej jest z kimś pogadać niż od razu osądzać.- pokiwałam głową.
- Może masz racje. Pogadam z nią tylko już nie dzisiaj. Dzięki że mnie wysłuchałeś.- uśmiechnęłam się.- Tak w ogóle to mało co o tobie wiem. Opowiedz mi coś o sobie.
- Uwierz że nie chcesz tego słuchać. Za bardzo stracę w twoich oczach.- zaśmiał się.
- Nie stracisz.- chłopak westchnęła.
- Skoro chcesz wiedzieć to ci już powiem. Kiedyś miałem małe problemy. Nie tylko z prawem, ale i narkotykami. To już przeszłość więc nie ma co wspominać. Teraz ty coś powiedz o siebie.
- Tu też nie ma co opowiadać.- skrzywiłam się.
- Kim w ogóle jest Zayn? to twój brat czy jak?- zapytał. Zaśmiałam się.
- W żadnym wypadku. Zayn jest synem mojego ojczyma. Tymczasowo u nas pomieszkuje. Nie cierpimy się co pewnie już dawno odkryłeś sam.- odpowiedziałam na jego pytanie.
- Przed chwilą nie było tego widać.- zauważył.
- To chwilowe. Na ogół przynajmniej raz dziennie się kłócimy. Nie mówiąc już o docinkach.- wyjaśniłam. Telefon Jamesa zaczął dzwonić. Chłopak odebrał i przez chwile z kimś rozmawiał.
- Sorry, ale musze już spadać. Brat mnie potrzebuje.- zaśmiał się.
- No trudno. Kiedy indziej pogadamy.- uśmiechnęłam się i odprowadziłam go do drzwi.- Malik naucz się wreszcie normalnie zachowywać!- krzyknęłam zmierzając do salonie. Gdy zobaczyłam kto siedzi w salonie od razu się zatrzymałam, obróciłam i ruszyłam kierunku swojego pokoju. Usłyszałam tylko za sobą śmiechy. Jak zwykle zrobiłam z siebie idiotkę. W salonie siedział Zayn z dwoma kolegami, a ja weszłam tam w samej piżamie. Na moich policzkach pojawiły się czerwone wypieki.

*Oczami Zayna*

Reakcja Maggie gdy weszła do salonu była komiczna.
- Mmm chyba się tu przeprowadzę.- Harry jak zwykle tylko o jednym.- Ty ją taką dziennie oglądasz?
- Nawet nie wiesz jaka ona jest naprawdę…

- Seksowna?- Harry poruszył zabawnie brwiami.
- Wkurzająca.- dokończyłem przerwane mi zdanie.
- Niall, zgodzisz się ze mną?- zapytał loczek. Niall spojrzał na niego karcącym wzrokiem, a następnie spojrzał w kierunku wejścia do salonu. Mój wzrok podążył za jego wzrokiem. Stała tam księżniczka.
- Długo tak stoisz?- zapytałem ją.
- Chwile.- odpowiedziała z głupim uśmiechem.- Przyszłam tu żeby was przeprosić za moje ostatnie zachowanie. Normalnie się tak nie zachowuje, ale sami rozumiecie przy Zaynie inaczej się nie da.- co to miało znaczyć? Zmarszczyłem czoło. Po co udaje niewiniątko? Przecież wszyscy wiedzą jaka jest naprawdę.
- To kolejna gra?- spytałem unosząc jedną brew do góry. Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Trudno zrozumieć że mi wstyd za ostatnie zachowanie? Zresztą ty sam powinieneś przeprosić Jamesa. Zachowujesz się jak jakiś idiota.
- I kto to mówi. Poza tym to on zaczął. Ja się tylko broniłem.- uśmiechnąłem się.
- Zachowujesz się jak jakieś rozwydrzone dziecko.- mówiąc to obróciła się i wyszła. Obaj moi przyjaciele zaczęli się śmiać.
- Nadal sądzicie że jest niewinna?- zapytałem. Oni tylko pokiwali głowami nie przestawiając się śmiać. ciężko westchnąłem. Nawet moich przyjaciół przekabaciła na swoją stronę.

*Oczami Maggie*

Usiadłam na łóżku. Położyłam sobie na nogach laptopa. Weszłam na kilka stron. Po jakichś dziesięciu minutach samotności, ktoś zapukał do moich drzwi.
- Proszę!- powiedziałam. W pokoju pojawił się kolega Zayna. Zmarszczyłam czoło.

- Czego chcesz chłopcze w lokach?- zapytałam nadal patrząc na laptopa. Nie dało się nie dostrzec uśmiechu na ustach chłopaka.
- Jestem Harry.- przedstawił się. Podniosłam wzrok żeby na niego spojrzeć.
- Maggie.
- Ładne imię.- powiedział, a w jego policzkach pokazały się małe zagłębienia.
- Dzięki.- trochę się zmieszałam.- Nadal nie wiem po co tu przyszedłeś.- chłopak rozejrzał się po pokoju, a następnie podszedł do mojego łóżka. Wziął do ręki mój telefon. Zmarszczyłam czoło. Chłopak wpisał czyjś numer, a następnie gdzieś zadzwonił. Okazało się że zadzwonił sam do siebie.
- Zayn nie chciał mi dać twojego numeru, a wiedziałem że ty sama tez mi go nie dasz. Tak więc sam sobie go wziąłem.- w jego policzkach znowu pokazały się dołeczki.
- To nie znaczy że mam zamiar odpisywać ci na smsy, albo odbierać od ciebie telefony.
- O to zbytnio się nie martwię.- oddał mi telefon i wyszedł z pokoju.

*Oczami Zayna*

Harry zszedł po schodach uśmiechnięty.
- Nie wieże, że ci dała numer.- powiedziałem do chłopaka.
- A dała, dała. Nawet nie musiałem się zbytnio wysilać.- uśmiechnął się i usiadł na fotelu. Niall uniósł jedna brew i na mnie spojrzał. Widać nie tylko ja w to nie wierze. Harry pokazał nam numer księżniczki. Faktycznie to jej numer, ale coś mi się nie chce w to wierzyć, że tak szybko mu go dała.
- My będziemy się już zbierać.- oznajmił Niall i obaj wstali.

Księżniczka siedziała w kuchni z wujkiem i o czymś zawzięcie z nim dyskutowała. Wszedłem do środka i oparłem się o blat.
- Nie wieże że jesteś aż tak głupia że dałaś Harryemu swój numer.- powiedziałem do niej.
- Po pierwsze nie twój interes, a po drugie sam sobie wziął.- czyli jednak Harry tak łatwo nie zdobył jej telefonu. Zaśmiałem się pod nosem i opuściłem kuchnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak widzicie napisałam kolejny rozdział. ;P Mam nadzieje że się podoba. ;>

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 8


*Oczami Zayna*

Dzisiaj wstałem dość wcześnie, bo aż o dziewiątej. Wszyscy jeszcze spali, więc postanowiłem się przejść. Wziąłem czyste ubrania i poszedłem do łazienki. Przebrałem się, ułożyłem włosy i byłem gotowy do wyjścia. Po cichu wyszedłem z domu i poszedłem w kierunku plaży. Plaża świeciła dzisiaj pustka. Było dzisiaj dość chłodno. Usiadłem na zimnym piasku. Wyciągnąłem z kieszeni spodni papierosy. Wyciągnąłem z paczki jednego i od razu go odpaliłem. Chyba z pół godziny spędziłem siedząc w jednym miejscu. Obserwowałem jak spokojnie płynie woda, jak na niebie słońce pokazuje się i chowa, jak ptaki latają na niebie, jak gałęzie na drzewach się kołyszą przez podmuch wiatru. Stwierdziłem że już czas wracać. Zrobiło mi się chłodno, bo oczywiście nie wpadłem na pomysł żeby zabrać ze sobą bluzę. Wstałem na równe nogi i wolnym krokiem poszedłem do domu. Włożyłem ręce do kieszeni spodni. Wróciłem myślami do mojej wczorajszej rozmowy z księżniczką. To była nasza pierwsza szczera rozmowa. Jednak było w niej trochę pretensji. Oboje mamy do siebie pretensje. Mimo że to nie ma jakiegoś dużego znaczenia, to się nienawidzimy. Nie wiem dlaczego mam do niej pretensje o to że zabrała mi ojca. A raczej kiedyś miałem. Teraz jakoś mniej się tym przejmuje. W końcu on odszedł od nas nie z jej powodu ani z powodu Carren. Wtedy chyba nawet ich jeszcze nie znał. Nie wiem za bardzo dlaczego księżniczka ma do mnie pretensje. Zresztą nie mam zamiaru nawet się dowiadywać. Średnio mnie to interesuje. Wszedłem do domu. Nadal panowała głucha cisza. Zamknąłem cicho za sobą drzwi. Próbowałem cicho dojść do pokoju. Udało mi się. Delikatnie nacisnąłem klamkę i uchyliłem drzwi. Wszedłem do pokoju zamykając je za sobą. Spojrzałem w stronę łóżka księżniczki.
- Nie śpisz?- zdziwiłem się. Dziewczyna wpatrywała się w swój telefon. Oderwała na chwile od niego swoje błękitne oczy i spojrzała na mnie.

- Nikt już nie śpi.- odpowiedziała. Zaśmiałem się pod nosem.
- To po co ja debila z siebie robię, żeby was nie obudzić?- dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Myślałam że na ogół robisz z siebie debila.- westchnąłem. Trzeba zapomnieć o wczorajszej rozmowie. Wróciła dawna Maggie, oschła i wredna. Już się do tego przyzwyczaiłem. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni. Poruszałem się już normalnie. Skoro wszyscy już nie śpią, to chyba mogę sobie na to pozwolić. Zrobiłem sobie szybkie śniadanie, a następnie je zjadłem. Gdy po sobie sprzątałem do kuchni weszła pozostała trójka.
- Widzę że potrafisz po sobie sprzątać. Co za nowość.- odezwał się złośliwie ojciec.
- Daj mu spokój. Ma dobre intencje. Sam często po sobie nie sprzątasz.- stanęła w mojej obronie Carren. Jestem jej za to wdzięczny. Ta kobieta chyba jako jedyna jest pozytywnie nastawiona co do mojej osoby. Ona jest jak jakiś anioł. Nie rozumiem jakim cudem Maggie jest jej córką. Zresztą ja chyba nigdy nie zrozumiem nic co jest związane z tą dziewczyną.
- Po śniadaniu wracamy do domu. Obiecuje że wam to jeszcze wynagrodzę. Musze pilnie wracać do pracy.
- Standardowo.- powiedziałem pod nosem. Ojciec często nie miał dla mnie czasu. Czasami wydawało mi się że praca jest dla niego ważniejsza. Wyszedłem z kuchni i z powrotem wróciłem do pokoju. Zacząłem zbierać swoje rzeczy. Nie długo po mnie do pokoju weszła księżniczka. Trzymała w ręce jabłko. jej prawie codzienni śniadanie. Nie wiem jak można na śniadanie jeść jabłko. Jej to już chyba nigdy nie ogarnę. Nawet nie mam zamiaru próbować. To by była tylko strata czasu. Zresztą wszystko co jest z nią związane to strata czasu. Wrzuciłem wszystkie rzeczy to torby. Zapiałem ją i zrzuciłem z łóżka na ziemię. Sam na chwile usiadłem na skraju łóżka. Zanim ojciec i Carren się spakują minie dobre dziesięć minut. Nie miałem co ze sobą teraz zrobić, więc obserwowałem księżniczkę. Dokończyła jeść jabłko, spakowała się i między czasie wykonała jeden telefon, ale chyba nikt nie odebrał.

*Oczami Maggie*

Próbowałam się dodzwonić do Sandy, ale ona nie odbierała. Co się z nią ostatnio dzieje? Nie ma w ogóle dla mnie czasu. Nawet nie odbiera telefonu. Zauważyłam że Zayn od dłuższego czasu mi się przygląda. Zmarszczyłam czoło.
- Co?- zapytałam.
- Nic.- odpowiedział krótko, a następnie wstał z łóżka i zabrał swoją torbę. Ja również wzięłam swoją. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko zabrałam. Wyszłam z pokoju i od razu poszłam zanieść torbę do auta. Potem zajęłam tylko miejsce z tyłu. Nie musiałam długo czekać na resztę. Gdy już wszyscy zajęli swoje miejsca pojechaliśmy do domu.

Postanowiłam zrobić małe zakupy i w tym celu udałam się do centrum handlowego. Chciałam pobyć trochę sama. Pochodziłam trochę po sklepach. Chciałam kupić coś ciekawego, jednak znalazłam tylko jedną rzecz. A mianowicie bluzkę. Chciałam już wychodzić, ale dostrzegłam znajome twarze. Były znacznie dalej od mojej osoby. Doskonale poznałam te dwie osoby. To był Dan i Sandy. Trzymali się za ręce i głośno śmiali.  Chciałam do nich podejść i wszystko wygarnąć, jednak coś mi nie pozwalało. Obróciłam się i szybkim krokiem wybiegłam z galerii. Zaczęłam szybciej oddychać. Oparłam się o auto. Próbowałam jakoś ochłonąć. Nie mogę w to uwierzyć. Sandy i Dan są razem. Przecież ona jest moją przyjaciółka. Przyjaciółki nie robią sobie takich rzeczy.  Czyżby Dan zerwał ze mną dla niej? W tej chwili chciało mi się płakać. Ciężko westchnęłam i wsiadłam do auta. Włożyłam kluczyki do stacyjki. Torebkę i reklamówkę rzuciłam na boczne siedzenia. Przekręciłam kluczyk i z piskiem opon odjechałam spod galerii. Próbowałam jak najszybciej dostać się do domu. Na szczęście nie było dużego ruchu na drodze. Cały czas nie umiem w to uwierzyć. Dan i Sandy. Chyba teraz wiem dlaczego nie odbierała ode mnie telefonów. To się nazywa przyjaciółka. Mogłabym po wszystkich się tego spodziewać, ale nie po niej. Ufałam jej, a ona co? Z piskiem opon zatrzymałam się na podjeździe pod domem. Wysiadłam z samochodu i trzasnęłam mocno drzwiami. Następnie zamknęłam auto. Pokierowałam się w stronę wejścia do domu. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam ją w dół. Drzwi się uchyliły, a ja weszłam do środka również trzasnęłam tymi drzwiami. Rzuciłam torebkę i reklamówkę w kąt. Chciałam od razu pobiec na górę, ale niestety ktoś mi przeszkodził. Na ostatnim schodku stała moja mama. Dokładnie obserwowała moje ruchy. Głośno westchnęłam.
- Czemu jesteś taka zdenerwowana? Coś się stało?- zapytała zaniepokojona.

- Nic się nie stało.- warknęłam.- Możesz się odsunąć? Chce przejść.- kobieta odsunęła się na bok. Szybko obok niej przeszłam i pobiegłam do swojego pokoju. Gdy już tam dotarłam rzuciłam się na łóżko. Skryłam twarz w poduszce. Mam już wszystkiego dość. Żal i smutek rósł we mnie z minuty na minutę. Pragnęłam teraz wyrzucić z mojego życia kilka osób. Nie pominęłabym na pewno Zayna. Sandy i Dan byliby w pierwszej kolejce. Usłyszałam jak drzwi mojego pokoju się otwierają. Ktoś wszedł do środka.
- Mamo, proszę cię wyjdź. Nie chce z tobą gadać.- powiedziałam nadal przyciskając twarz do poduszki. Usłyszałam westchnięcie.
- Myślałem że się ze mną przywitasz. Nie jestem mamą, więc chyba możesz ze mną pogadać.- to nie była ani mama, ani Josh. To był ktoś inny. Za kim tęskniłam długi czas. Podniosłam się z łóżka i zobaczyłam mojego wujka. Od razu pobiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Po śmierci mojego ojca, wujek się załamał i wyjechał za granice. Nie widziałam go kupę lat.
- Co tu robisz?- zapytałam odsuwając się od niego. Zapomniałam o poprzednich wydarzeniach. Teraz liczył się tylko on.
- Przyjechałem odwiedzić moją kochaną bratanice.- uśmiechnął się. On jest tak strasznie podobny do taty. Tak bardzo mi go przypomina. W końcu byli braćmi. Wujek kiedyś bywał u nas prawie co dziennie.
- Nawet nie wiesz jak strasznie się za tobą stęskniłam.
- Mama mówiła że jesteś zdenerwowana. Ja widzę tylko twój piękny uśmiech.- mój uśmiech stał się jeszcze szerszy.- Chodźmy na dół. Mam coś dla ciebie.- wyjaśnił i powoli udaliśmy się na dół. Mama, Josh i Zayn już tam siedzieli.
- Twoja niezwłoczna wizyta w pracy była tylko ściemą?- pytanie pokierowałam do Josha. On od razu się zaśmiał.
- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę.- wyjaśnił.
- Proszę.- moją uwagę przyciągnął ponownie wujek. Trzymał w ręku prezent dla mnie. Niepewnie wzięłam go do ręki. Zaczęłam rozdzierać papier w jaki zawinął tajemniczą rzecz. Gdy już skończyłam mogłam ujrzeć że to po prostu jakieś zdjęcie obłożone w ramkę. Niepewnie odwróciłam je na drugą stronę by ujrzeć fotografię. To było zdjęcie z moich ostatnich urodzin z tatą. Na zdjęci był tata, mama, wujek i oczywiście ja. Dokładnie przeanalizowałam zdjęcie. Mój wzrok oczywiście pozostał na jednej osobie. Na osobie której już od dawna nie ma. Na moim tacie. Łza zakręciła mi się w oku, a następnie opadła na zdjęcie. Podniosłam wzrok i spojrzałam na wujka.
- Czemu mi to dałeś?- szepnęłam, bo na więcej mnie nie było stać.
- Miałaś urodziny. Nie było mnie. To taki spóźniony prezent.- wyjaśnił spokojnie, a do moich oczy napływało coraz więcej łez.
- Po co mi to? Po to żeby codziennie mi przypominało że taty już nie ma i nie będzie?- mama podeszła bliżej. Spojrzała na zdjęcie i szybko wyszył z salonu. To zdjęcie ruszyło także ją. Josh od razu za nią poszedł.- Dziękuje za prezent.- szepnęłam. Położyłam zdjęcie na ławie i wybiegłam z salonu. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Otwarłam drzwi wyjściowe i wyszłam przed dom. Ruszyłam do przodu. Sama nie wiem gdzie szłam. Chciałam jak najszybciej stąd uciec. Gdziekolwiek byle jak najdalej.

- Poczekaj!- krzyknął ktoś za mną. Nawet nie wiem kto, bo nie potrafiłam odkryć czyj to głos.- Stój.- do moich uszu dotarło że koś za mną biegnie. Zatrzymałam się, ale bałam się odwrócić. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Powoli podniosłam wzrok. To był Zayn. Trochę się zdziwiłam.- Gdzie chcesz teraz iść? Wracaj do domu.- jego czekoladowe oczy zmuszały mnie do wykonania jego prośby. Jakoś bez oporu obróciłam się i razem z nim wróciłam do środka.
- Teraz już rozumiesz dlaczego ci zazdroszczę że masz ojca?- spytałam patrząc w ziemię. Zayn objął mnie ramieniem.
- Chodź zaprowadzę cię do pokoju.- tak jak powiedział tak zrobił. Jak już wychodził spytał czy ma ze mną zostać. Powiedziałam mu że chce zostać sama. Miło ze strony Zayna że przyprowadził mnie do pokoju i że mnie wcześniej zatrzymał. Zayn jest ostatnio dla mnie jakoś podejrzanie miły. Nie wiem czy coś kombinuje czy co. Nie mam zamiaru się teraz tym przejmować. Chyba powinnam przeprosić wujka. W końcu chciał dobrze. Może nie wyszło po jego myśli, ale jestem mu wdzięczna że w ogóle przyjechał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bardzo długi rozdział, ale to chyba bardzo dobrze. ;) Prawdopodobnie nie będzie mnie przez cały tydzień, ale to nie jest jeszcze pewne. Jeszcze napisze wam na fb czy będę czy nie. :)


                  CZYTASZ = KOMENTARZ = MOTYWACJA DO DALSZYCH ROZDZIAŁÓW

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 7


*Oczami Maggie*

Zapowiada się cudowny weekend. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy nad to głupie jezioro. Szczerze mówiąc to nigdy tam nie była. Jak mieliśmy jechać to albo źle się czułam, albo wolałam zostać z Danem, albo mamie lub Joshowi coś wypadło. Wpatrywałam się w szybę po swojej stronie. Włożyłam sobie do uszu słuchawki i nie zwracałam uwagi na otoczenie. Cieszę się że poznałam Jamesa. Jest bardzo miły i wydaje mi się że się zaprzyjaźnimy. Ciekawe co u Sandy. Muszę do niej zadzwonić, albo chociaż napisać. Zayn mnie szturchnął. Wyciągnęłam z ucha słuchawkę i wrogo na niego spojrzałam. On tylko kiwnął głowa w kierunku mojej mamy. Spojrzałam w tamtym kierunku.
- Co?- spytałam.

- Pytałam co u Dana?- odezwała się mama. Akurat teraz jej się zebrało na rozmowę o tym debilu. Zapomniałam że oboje z Jochem są nim zafascynowani. Mogliby wreszcie zmienić swoje dobre zdanie o nim.
- Nie ma ciekawszych tematów?- odpowiedziałam po dłuższej chwili namysłu.
- Dlaczego tak mówisz? Przecież to twój chłopak. Pokłóciliście się?- zaczęła dopytywać. Ciężko westchnęłam.
- Nie jesteśmy ze sobą. Nie chce mi się o tym gadać, ok.?- z powrotem włożyłam słuchawki do uszu. Przez resztę drogi siedziałam w ciszy i słuchałam muzyki.

Wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. Muszę przyznać że jest tu ładnie, ale co z tego? Cały czas będę musiała patrzeć na nie wydarzonego Zayna. Przez chwile patrzyłam na jezioro. Przynajmniej będzie gdzie się opalać i pływać. Jedyna zaleta. Westchnęłam i się obróciłam.
- Chodźcie do domku.- odezwał się Josh. Cała nasza czwórka weszła do małego domku. W środku była mała kuchnia, łazienka i tylko dwa pokoje. Weszłam do jednego z nich. Było w nim duże dwu osobowe łóżko. Tu raczej nie będę spała. Wyszłam z pokoju i poszłam do drugiego. Na szczęście były w nim dwa osobne łóżka. Do pokoju wszedł pozostała trójka. Spojrzałam na Josha.
- Muszę mieć z nim pokój?- spytałam zirytowana.
- Ciesz się że nie musisz dzielić ze mną łóżka.- odezwał się Malik i położył swoją torbę obok jednego z łóżek. Mama i Josh wyszli z pokoju. Położyłam swoją torbę obok drugiego łóżka i na nim usiadłam.
- Przebierzcie się, bo idziemy nad jezioro!- krzyknęła mama. Wyciągnęłam z torby strój kąpielowy i poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam i z niej wyszłam. Weszłam z powrotem do pokoju i zabrałam potrzebne rzeczy. Postanowiłam nie zwracać uwagi na Malika. Wyszłam z pokoju i wszyscy poszliśmy nad wodę. Mama z Joshem szli z przodu. Ja za nimi, a Malik za mną. Mama obróciła głowę i do mnie podeszła.
- O co chodzi? Czemu zerwałaś z Danem?- zapytała mama.
- Ty znowu o tym. Czemu od razu zakładasz że to ja z nim zerwałam?
- A jest inaczej?- odpowiedziała pytanie. Pokiwałam głową.
- Zerwał ze mną, bo mu się znudziłam.- powiedziałam z wyrzutem.- Przynajmniej pokazał swoje prawdziwe oblicze. Jest dupkiem i tyle. Proszę cię…- nie dokończyłam mówić, bo zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Od razu się uśmiechnęłam.

- Kto to?- spytała ciekawska mama. Spojrzałam na nią.
- A nikt.- odpowiedziałam krótko i skończyła się nasza beznadziejna rozmowa. Doszliśmy na plaże i położyliśmy swoje ręczniki. Z tej strony plaży było mało osób. Rzuciłam swoje rzeczy na piasek i zaczęłam ściągać ubrania. Malik oczywiście mnie wyprzedził i już szedł w kierunku wody. Przez chwile patrzyłam jak wchodzi do wody.
- Idziesz popływać?- spytał chyba mnie Josh. Spojrzałam w jego stronę. Miałam racje mówił do mnie. Pokiwałam głową i powoli poszłam w kierunku wody. Pisnęłam gdy poczułam zimną ciecz na nogach. Jednak się przemogłam i weszłam dalej. Woda w końcu stała się znośna. Zaczęłam się oswajać z woda. Była dość ciepła. Po chwili się zanurzyłam i zaczęłam pływać. Trwało to jakiś czas. Gdy pływanie mi się znudziło wróciłam na ręcznik. Mama z Joshem poszli pochodzić przy wodzie. Włożyłam okulary na nos. Postanowiłam po prażyć się na słońcu. Zamknęłam oczy. Przez chwile siedziałam samotnie. Jednak nie na długo. Ktoś postanowił przerwać moją samotność i usiadł obok. Uniosłam okulary i spojrzałam na osobę. Był nią oczywiście Zayn. Jakże inaczej. Pił wodę i mi się dokładnie przyglądał. Myślałam że jak zobaczy że też na niego patrzę to odwróci wzrok. Jednak się przeliczyłam. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Czemu mi się tak przyglądasz?- spytałam zirytowana. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmieszek.
- Nigdy wcześniej nie widziałem większego pulpeta.- zaczęłam się śmiać. To był szczery śmiech. Przypomniała mi się nasza ‘’rozmowa’’ o tym kto jest grubszy.
- Kto to mówi? Największy grubas świata.- rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu, którym mogłabym w niego rzucić. Jednak znalazłam tylko swoją bluzkę. Zwinęłam ją w kulkę. Zayn akurat odwrócił wzrok. Rzuciłam w niego koszulką. Jego reakcja była natychmiastowa. Wziął butelkę z wodą i wylał ja na mnie. Przy okazji wstał na równe nogi. Zmarszczyłam czoło.

- Nudzi ci się Malik?- zmarszczyłam czoło. Także wzięłam butelkę z wodą i całego go oblałam. Stanęłam na równe nogi. Podeszłam do niego bliżej. W idealnej odległości się zatrzymałam. Staliśmy na przeciwko siebie. On jednak postanowił pokonać tą przestrzeń. Podszedł zdecydowanie za blisko.
- Będę miał trudność z utopieniem cię. Umiesz pływać.- Malik niespodziewanie się schylił. Chwycił do ręki butelkę i wylał zawartość na mnie. Cholerny Malik. Pomyłam od razu.
- Ty też nie wspominałeś, więc ja też nie mówiłam.- odezwałam się. Nienawidzę go. Po co to niszczy? Przecież już było dobrze. Nie zwracaliśmy na siebie uwagi. A on co chce doprowadzić do kolejnej kłótni? Żeby Josh znowu się na nas wkurzał? Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy. Jego twarz była zadowolona. Cwaniacko się uśmiechnął.
- Seksownie wyglądasz taka mokra i wkurzona.
- Z grzeczności powinnam powiedzieć że ty też. Chyba okłamywanie ci byłoby gorszę, więc raczej tego nie powiem.- on oczywiście zaczął się śmiać. Idiota.- Co cię tak bawi?- spytałam zirytowana.
- Widzę że się jakoś dogadujecie. Zero kłótni.- oboje spojrzeliśmy w stronę dochodzącego głosu Josha. Od razu odeszliśmy od siebie z Malikiem.- Chyba jezioro wam sprzyja.- komentował dalej. Udawałam że tego nie słyszę. Wróciłam z powrotem na ręcznik. Na plaży siedzieliśmy do wieczora.

- Zayn wyłaź z tej łazienki.- jak można tyle siedzieć w łazience. Jeszcze dziewczyny rozumiem, ale on? Bez przesady. W końcu wyszła księżna z pomieszczenia. Minęłam go i weszłam do środka. Wykąpałam się i przebrałam. Z powrotem wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku. zaczęła bawić się telefonem. W końcu się przemogłam i wybrałam numer Sandy. Po kilku sygnałach odebrała.
- Zadzwoń później. Nie mogę teraz gadać.- usłyszałam jej śmiech.- Na razie.
- Cześć.- rozłączyłam się. Fajna przyjaciółka. Nie można sobie lepszej wymarzyć. Siedziałam i patrzyłam w sufit. Ciężko westchnęłam.
- Czy ty musisz tu być?- pytanie było skierowane do Zayna.
- A czy ty musisz tu być? Drażnić mnie swoim byciem? I samą osobą?- odpowiedział pytaniami. Przez chwile się nie odzywaliśmy. Jednak ja postanowiłam zadać kolejne pytanie.
- Musiałeś się zjawić akurat w moim życiu? Nie mogłeś wprowadzić się do jakiegoś innego domu?
- A ty nie mogłaś znaleźć sobie jakiegoś innego Josha?- podniosłam głowę. Zayn mi się przyglądał.
- Miej pretensje do mojej mamy. Ona się w nim zakochała, nie ja. Jestem mu wdzięczna że próbował mnie wychować, ale nie potrzebowałam tego. Mógł być twoim ojcem, a nie próbować zastąpić mi mojego.- na chwile zapanowała cisza.- A teraz po świecie łazi taki nie wydarzony człowiek.- zaśmiałam się. Zayn uniósł jedną brew.
- Nie powiedział bym, że to akurat ja jestem nie wydarzony. Spójrzmy na przykład na to że na mnie leci więcej dziewczyn, niż na ciebie chłopaków.- zaczęłam się śmiać.

- Jak na razie to nie było żadnej. Ja byłam z Danem, James na mnie wpadł. On akurat jest tylko przyjacielem, ale można go doliczyć. Na dodatek ty się do mnie przystawiasz.- uśmiechnęłam się z lekką satysfakcją.- A i seksownie wyglądam jak jestem mokra.
- Myślisz że ja naprawdę coś do ciebie… czuje czy coś w tym stylu? Mogę cię oświecić że nie robisz na mnie wrażenia. Jesteś rozpuszczoną laską. Myślisz że możesz mieć wszystko. Poza tym i tak już masz.- to trochę zabolało. Nie jestem rozpuszczona. Tylko on odnosi takie wrażenie.
- Gdyby nie twój tata byłybyśmy biedne. Nie wiadomo co by się teraz z nami działo. Myślisz że zawsze miałam wszystko. Tu się właśnie mylisz. Oddałabym wszystko żeby się z tobą zamienić. Weź sobie Josha i te zasrane pieniądze. Naprawdę nie zależy mi na tym.
- Nie obchodzi mnie twoje zasrane życie. Udajesz osobę jaką nie jesteś. Nie wiem czy to jest jakaś maska czy coś. Nie dopuszczasz do siebie ludzi.- skomentował. Może naprawdę tak jest. Czasami wydaje mi się że już nie jestem sobą, że już dawno temu straciłam swoją osobowość.
- Przecież niedawno poznałam Jamesa.- zaczęłam się bronić.
- I tak pewnie go do siebie nie dopuścisz. On nie musi z tobą mieszkać. Nie chcesz żeby ludzie za blisko się do ciebie zbliżyli.- całkowicie spoważniałam. Wpatrywałam się w Zayna, który siedział na łóżku naprzeciwko mnie. Czyżby mnie rozgryzł?- Ktoś cię skrzywdził, albo nadal to robi. Ta bransoletka i napis ma jakieś znaczenie.- westchnąłem i odruchowo na nią spojrzałam. Chyba pierwszy raz rozmawialiśmy tak szczerze. Nie pokłóciliśmy się i to jest najważniejsze. Oboje już nic nie mówiliśmy. Położyliśmy się spać.
- Dobranoc psychologu.- powiedziałam cicho chichocząc.
- Dobranoc dziewczyno z maską.- obróciłam się do ściany. Próbowałam jakoś zasnąć. W końcu mi się udało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że długo nie pisałam opowiadań, ale jakoś nie miałam czasu. Przez weekend mnie nie było, więc też nie mogłam. Ale już dodałam. ;> Bardzo długi, więc pewnie się cieszycie. :) Dodawajcie się do obserwatorów na moim drugim blogu: http://gardenof-stories.blogspot.com/

                                                            CZYTASZ = KOMENTARZ = KOLEJNY ROZDZIAŁ